Kajakiem w okolicach Alberese
W lipcu „posmakowalismy” plywanie kajakiem w Polsce. Chcielismy zobaczyc, czy w Toskanii istnieje taka mozliwosc i gdzie. W rejonie Garfagnana mozna splynac kajakiem, ale trzeba miec raczej doswiadczenie. Prad rzeki jest silny, woda szybko plynie, a naokolo pelno wystajacych kamieni.
Dla nas znalezlismy cos spokojniejszego. W prowincji Grosseto, w okolicach Alberese, w samym sercu Parku Narodowego przeplywa rzeka Ombrone. I tam wlasnie istnieje mozliwosc przeplyniecia sie kajakiem.
Kajaki, ktore wypozyczalismy w Polsce mialy miejsce na 2 osoby. Kajaki z Alberese sa podwojne i w sumie moga pomiescic 9 osob.
Na tyle siedzi przewodnik, ktory (tak naprawde) sam wiosluje za wszystkie osoby.
Mysle, ze mielismy szczescie, gdyz naszym przewodnikiem byl pan Mario, ktory, jak sie potem okazalo, robi to od lat i jest znany w okolicach.
Swietny przewodnik, ktory zna na wylot terytorium i moze o nim opowiadac godzinami. Tak tez bylo z nami. Niby splyw mial trwac 2 godziny, ale nasza zaloga plynela przez ponad 3 godziny. Pan Mario pokazal nam ciekawostki, jakich ktos inny by nam nie pokazal.
Na poczatku wyjasnil jak wioslowac. Powiedzial, ze Ombrone jest gleboka na 3 metry i ze nie jest mozliwe plywanie podczas splywu. Musielismy siedziec, sluchac i wioslowac.
Ale to pan Mario wioslowal za nas 😉 Skrecal kiedy trzeba. A uzywal do tego niesamowitej sily. Myslalam, ze moze ma gora 70 lat. Jak sie pozniej okazalo, mial 80!!! Szacun dla niego. Jaka kondycja, ile sily, ile wigoru!
Pan Mario opowiadal nam o zwierzetach, ktore zamieszkuja nad rzeka. Co chwile prosil, bysmy odwracali sie do niego i patrzyli na zdjecia:
Nagle zauwazylismy czaple (chyba dobrze pisze 😉 ):
Wszyscy rzucili sie po aparaty fotograficzne 😉
Plywanie po Ombronie jest bardzo przyjemne. Wypatrywanie ptactwa czy…zobaczcie sami:
To krowy z Maremmy, wypasane w wolnosci. Moga chodzic po calym parku, gdzie chca. Zapuszczaja sie nad sam brzeg i pan Mario powiedzial, ze raz taka krowa niestety wpadla do wody. Od razu zadzwoniono po pomoc i wyciagano ja chyba podnosnikiem.
Krowy przy brzegu:
Po krowach przyszla kolej na nutrie, ktora plynela tuz obok kajaka.
Nutria:
Pan Mario pytal wszystkich, skad przyjechali. Okazalo sie, ze 80% siedzacych w kajakach przyjechalo z Pistoi!
Pan Mario ze wzruszeniem opowiedzial nam o swoim towarzyszu, ktorego niestety juz nie ma. Pokazal nam nawet zdjecie:
Po brzegach zauwazylismy porzucone pale, wyrwane z wody. Pan Mario wyjasnil, ze to pozostalosci po nielegalnych siatkach, ktore kiedys instalowali rybacy. Jak rozeszla sie wiesc, ze przyjdzie kontrola to prawie wszyscy zdazyli zniszczyc sieci.
Pozostala tylko jedna siec. Wlasciciel nie zdazyl jej usunac, gdyz nagle zmarl… Tak wiec po dzien dzisiejszy pozostala zawieszona jedna nielegalna siatka. Pan Mario pokazal nam ja.
Powoli powracajac do „bazy” rozgladalismy sie jeszcze po okolicach i zauwazylismy, ze na brzegu siedza rybacy i probuja cos zlowic. Raczej nie byli zadowoleni z naszej obecnosci.
Szkoda bylo zegnac sie z panem Mariem. Mam nadzieje, ze jeszcze kiedys powrocimy do Alberese na splyw kajakowy. Jest jeszcze mozliwosc splywu nocnego 🙂
Wspaniala wyprawa i nie ekstremalna. A moze tam nie nutria byla tylko wydra? Mi by sie podobalo!
A ten Pan Mario to taki przewodnik z dusza!
On mowil o nutri…Pan Mario the best!