Gościnnie w Pruszkowie
Po okresie swiatecznym, po czterodniowym biesiadowaniu przy stolach zastawionych polskimi potrawami wigilijnymi postanowilismy wybrac sie na kuchnie wloska 😉
A najlepiej do Wlocha. W Pruszkowie wszyscy chodza do Fabrizia. Jego lokal jest slynny i trzeba rezerwowac stolik.
To co mi sie bardzo podoba, to ze Wloch jest wszechobecny i czuwa nad cala atmosfera w swoim lokalu. Typowym zagadywaniem all’italiana zabawia gosci, ktorzy probuja proponowanych dan.
Menu jest bardzo bogate i kazdy znajdzie tu cos milego dla siebie.
Chociaz niektore dania moga byc dla nas niespodzianka. Jedna salatka, ku naszemu zdziwieniu zostala podana nie z rzodkiewka i marchewka (wymienionymi w spisie), ale z kiwi i ananasem. Penne z pomidorem mialy byc lagodne, a podano je na ostro, z czego Julcia raczej nie byla zadowolona. Zjadla wiec polowe mojej pizzy 🙂
Fabrizio, jak to mieszkaniec Genui, mowil ze Ligura jest piekna i piekniejsza od Toskanii. Pokazal album ksiazkowy mojemu mezowi.
Na koniec zrobilismy sobie oczywiscie zdjecie pamiatkowe.
Wlosi potrafia namieszac nawet w menu ale i tak miny zadowolone!
😀