Wczoraj razem z Gaią poszłyśmy na noc do piekarni po raz pierwszy asystować przy pracy piekarzy. Było to dla nas bardzo ważne doświadczenie. Trochę bałyśmy się, że nie dotrwamy obudzone do rana. Ale wszystko poszło dobrze. Przed wyjściem zdrzemnęłam się dwie godziny i to wystarczyło, by dać radę do 6 rano. Mogłabym jeszcze dłużej, ale Gaia musiała wracać do domu. Poniżej wklejam kilka zdjęć. Myślę, że w przyszłości zmontuję również jakiś film o produkcji chleba w Toskanii. Mam bardzo dużo materiału.
W czerwcu czeka nas staż 130 godzinny w piekarni. Wtedy to codziennie będę chodzić na noc do piekarni. To będzie dopiero życiowe doświadczenie! Jestem szczęśliwa, że dostałam się na kurs piekarniczo cukierniczy, bo mogę nauczyć się wielu nowych rzeczy i zobaczyć jak pracują w tej branży.
2 komentarze
Jarocha
21 kwietnia 2019
Super fotki i opis. Ja byłem w wakacje w okolicach Wenecji i jedyna rzecz której mi brakowało przez te dwa tygodnie to dobry chleb. Nie wiem, może nie wiedziałem gdzie kupić? Chlebek przywieziony z Polski został zjedzony do ostatniej piętki hehe. Dzisiaj skończyłem lekturę „Słodkich pieczonych kasztanów”. Było mi mało i dlatego tu trafiłem.
Super fotki i opis. Ja byłem w wakacje w okolicach Wenecji i jedyna rzecz której mi brakowało przez te dwa tygodnie to dobry chleb. Nie wiem, może nie wiedziałem gdzie kupić? Chlebek przywieziony z Polski został zjedzony do ostatniej piętki hehe. Dzisiaj skończyłem lekturę „Słodkich pieczonych kasztanów”. Było mi mało i dlatego tu trafiłem.
Dziękuję za odwiedzenie bloga i zapraszam do odwiedzania go częściej. Pozdrawiam, Aleksandra