Niedzielne party
Do niedzielnego wydarzenia urodzinowego przygotowywalam sie przez cala sobote i pol niedzieli: prawie dwa dni w kuchni. Dania tylko i wylacznie weganskie byly dla mnie duzym wyzwaniem.
Ciasto, ktore mialo byc podane na „surowo”, tj.bez pieczenia niestety nie wyszlo tak, jak na zdjeciu w internecie. Musialam sie jakos „ratowac”. Dodalam make i proszek do pieczenia. Na szczescie udalo sie i smakowalo wszystkim.
Na urodziny Julci przyszlo w sumie 20 osob. Dodajmy nasza trojka: byly wiec 23 osoby w salonie 🙂
Juz kiedys pisalam o wloskim pojeciu godziny. Tu operuje sie slowami: popoludniu, wieczorem.
Natomiast w Polsce kiedy kogos zapraszamy, mowimy konkretna godzine: 16, 17 itd….
Poczatkowo chcialam wlasnie tak mowic. „Przyjdzie na 16”.Ale potem ugryzlam sie w jezyk i zwloszczylam zaproszenie. Mowilam:
„Zapraszam miedzy 16 a 16.30. Tak zeby ludzie mieli czas i sie wyrobili.
Niestety w tych godzinach nikt nie przyszedl. Pierwsze osoby zapukaly w okolicach 17.
Jeden znajomy nawet zadzownil o 16 by spytac sie, o ktorej zaczyna sie impreza 🙂 Mysle, ze w przyszlosci bede jednak operowac pojeciem: przyjdzcie popoludniu.
Ale powrocmy juz do urodzin: dzieci raz byly z doroslymi w salonie, raz u Julci w pokoju. Jednak w pewnym momencie wiekszosc zabawek przeniosly do salonu i na dywanie zrobily sobie plac zabaw.
Jedni znajomi przyszli z psem. Zabraklo miejsca, by sie polozyc… Kira poszla wiec do kuchni…
Pewni znajomi przyszli niespodziewanie. Mysleli, ze w niedziele byl odbior pomaranczy (ktore przyjada dopiero za tydzien). Pomylili daty, ale za to zalapali sie na urodziny Julci.
Bylo wesolo i milo. Ze stolu zniknelo wszystko!
Pomyslcie, ze upieklam 6 blach malych „pizzetek”. Mniej wiecej bylo ich 120, a moze i wiecej…
Nie ostala sie nawet 1 🙂
A oto pozostale potrawy, ktore przygotowalam:
Na slodkim stole nie zabraklo slodkich pysznosci robionych przez mojego meza: spod z daktyli, a wierzch: krem z avocado 🙂
W najblizszych dniach bede przyblizac nowe przepisy 🙂
Mam nadzieje, ze spodobaja sie wam i bedziecie chcieli cos przyrzadzic 🙂
Wszystko wyglada smakowicie.Mysle,ze miesozercy byli zdziwieni i usatysfakcjonowani?
Podoba mi sie pomysl pizzetek.Wyprobuje na najblizszym spotkaniu towarzyskim.
🙂 pizzetki ida jak szalone! wiec trzeba je zrobic w ilosciach hurtowych
Az zaluje, ze mnie u Was nie bylo:) Najwyzej tez posiedzialabym w kuchni:)Grunt zeby tych przysmakow sprobowac:)
🙂
Droga Aniu, w czerwcu bede w Polsce,
9 czerwca zapowiada sie fajna impreza wloska, koniecznie musicie na niej byc. Bo beda oczywiscie degustacje!
Wszystko wygląda niesamowicie apetycznie i smacznie! Ale się napracowalas, tyle osob to zawsze wyzwanie. A dzieci jadly to samo, czyli, ze bar byl wspolny!
Wiele lat w szczesciu i zdrowiu Julciu masz fantastycznych rodzicow!
Dziekuje Mazenko, zaczerwienilam sie 🙂
NO ja cie 😀
Te pizzeryjki wyglądają pysznie a na pewno jeszcze lepiej smakowaly, skoro tak szybko nic na talerzach nie zostalo :)))
oj, tak. fajnie sie je zjada 🙂