Toskańska wieś
W niedziele pojechalismy swietowac urodziny Matyldy i Jacopo. Pobyty w prawdziwym wiejskim domu w Toskanii sprawiaja, ze przez kilka nastepnych dni nie moge dojsc do siebie (a to z nostalgii za takim domem).
Wszystko tu takie piekne: ogromny taras wylozony cotto (kaflami w czerwonym kolorze), okna z zielonymi okiennicami, winnica, gaj oliwny…kot wygrzewajacy sie na sloncu…
Rowniez festy organizowane w takich domach maja swoj charakter. Latem na tarasie wystawia sie biesiadne stoly, zastawia toskanskim jedzeniem i siedzi siedzi siedzi az do poznej nocy saczac wino gospodarza.
Na urodzinach Matyldy i Jacopo zrobiono az trzy stoly biesiadne, kazdy na okolo 11-12 osob. Jeden zarezerwowany dla najblizszej rodziny, drugi dla dzieci a trzeci dla przyjaciol (czyli rodzicow dzieci).
Na przystawke podano crostini z watrobka lub bruschette z pomidorami i bazylia (z ogrodka gospodarza). Byl tez melon i wedliny toskanskie.
Nastepnie na stoly weszly makarony: z sosem miesnym i pomidorowym oraz miesiwa z pieca.
Jako dodatki zielony groszek oraz salatka-specjalnosc gospodarza domu.
Na deser: dwa torty oraz tiramisù – specjalnosc pani domu (ten przepis zamierzam wykonac w domu).
No coz, pozostaje rozmarzona, bujam sobie w chmurach…
Milego dnia dla wszystkich!
Na kazdej wsi jest pieknie i roznie w zaleznosci od regionu.Tam czas plynie wolniej,inne sa priorytety,jestesmy czescia natury.
Ale masz racje,wies i toskanskie pejzaze nie maja sobie rownych.Nie dziwie sie,ze tesknisz za swoim kawalkiem ziemi.
😉
Mam pytanko. Jak nazywa sie ten krzew (drzewo) kwitnace na rozowo (nie mam na mysli oleandra). Pozdrawiam
Pani Beato, dowiem sie. Ja kiepsko z nazewnictwem kwiatow 🙁
Bede bardzo wdzieczna. Corka zrobila zdjecie tego krzewu na placu w Cremonie i poszukujemy nazwy!
🙂
Juz wiem, chodzi o Lagestroemia Indica czyli Lagerstremia_indyjska, oto link do Wikipedii:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lagerstremia_indyjska
pozdrawiam 🙂 A.
Marzenia sa po to by sie spelnialy. Ja nie bylam taka odwazna, nie zaryzykowalam, a dzis wiem, ze trzeba bylo – moze? Skonczylam czytac „Matecznik”, autorka mama czwórki córek, opowiada, ze zaczynale od domku bez wygod i jakos poszlo. Moj maz, nie ma najmniejszych zdolnosi do bodownictwa i remontow i dlatego balam sie. Coz czas nie stoi w miejscu i to jest najgorsze! Olu masz na wuciągniecie reki takie cudenka jak na zdjeciach, to i znajdziesz to wymarzone miejsce. Trzymam kciuki!
😉 fajnie miec marzenia, a noz widelec kiedys sie spelnia 😉
Tak tak trzeba marzyć!! Inaczej byłaby nuda… Ha… a u nas to chyba rodzinne z ta tęsknotą za domem, ja od jakeigoś czasu już nie mogę znieść duszenia się w bloku… Potrzebuję ciszy i przestrzeni:)
Sobota upał, skwierczący Poznań i te zdjęcia…
Wszystko skwierczy, a u mnie w kuchni sauna (kolejne 15 kg pomidorow przerobione)