Villa Baldi i zapach śmierci
O Villi Baldi dowiedzialam sie z internetu. Piekne zdjecia wnetrz kusily, zeby tam pojechac. A, ze do willi blisko (miejsce nazywa sie Ferruccia, w gminie Quarrata), to pojechalismy. Dobrze, ze namowilismy tez Andree i Moreno. Inaczej sama bym nie weszla. Julcia byla znudzona calodniowa wycieczka (w gory) i w ogole nie chciala wyjsc z auta. Moj maz zostal wiec z nia. A ja poszlam na odrycie nieznanego.
Willa jest obecnie wlasnoscia rodziny La Greca, lecz od 30 lat nic tu sie nie dzieje. Nie dzialo sie tez i wczesniej, ale moze willa byla w lepszej kondycji. Wejscie do srodka nalezy do odwaznych, gdyz nie mozna stwierdzic czy stan budynku jest jeszcze dobry czy nie. Niektore fragmenty zawalily sie i brak nawet schodow. Wszystko wisi w powietrzu. Straszy. Sa jednak schody, ktore zdaja sie solidne i prowadza az na drugie pietro.
Na pierwszym pietrze zobaczymy przepiekny korytarz. Oczami wyobrazni mozemy zobaczyc swietnosc tego domu. jacys wandale zrzucili z gory cos ciezkiego i w korytarzu zrobila sie ogromna dziura. Praktycznie cos przelecialo na sam dol budynku.
W tym pieknym korytarzu jest jednak cos co smuci i lekko przeraza. Czuc bardzo mocno zapach smierci: wszedzie pod nogami mozna zauwazyc umarle ptaki. Niektore umarle niedawno, moze kilka dni temu, inne leza tu juz bardzo dlugo. Pod scianami leza szkielety golebi… Zapach, a raczej „smrod” (przepraszam za wyrazenie, ale bardziej oddaje sytuacje) nie chcial sie od nas odczepic. Wchodzi do nozdrzy i wierci w srodku organizmu.
Okropne, wrecz mdlace. Nie wspomne o samym napieciu jakie towarzyszylo nam w samym wejsciu do tego budynku. Ale bylo warto. Kazdy pokoj, zachwyca nas swoja pieknoscia. To niesamowite, ze na scianach zachowaly sie jeszcze malunki. I to jakie!!! Pstryknelam chyba kilkaset fotografii. Nie moglam odczepic wzroku od tej pieknosci, od sztuki ktora umarla wraz z budynkiem.
Czy ktos go uratuje? Stan jest naprawde oplakany. Co bylo mozliwe, to zostalo wyniesione. Nawet tapety zostaly zerwane ze scian.
Wspaniala sala na drugim pietrze pewnie byla swiadkiem jakis wielkich bali. Z sali drzwi prowadza do poszczegolnych pokoi. Jeden chyba byl pokojem dzieciecym.
Na przeciwko glownego budynku znajduje sie jeszcze kompleks budynkow. Niestety chaszcze sa tak wysokie i geste, ze nie mozemy sie tam dostac. Moreno jednak dal rade. Nie opowiedzial jednak szczegolow. Stwierdzil tylko, ze nie bylo warto. Szkoda, ze roslinnosc byla taka gesta. Byc moze z Andrea udaloby sie przejsc…
Wraz z Andrea przeszlysmy rowniez sciezka, ktora znajduje sie tu przy samej rzecce. Willa byla skapana w sloncu i wspaniale wychodzily zdjecia.
Od godziny jestem w domu (post pisany kilka dni temu, ale opublikowany dopiero dzisiaj), ale zapach umarlych ptakow wciaz mi towarzyszy. Jakie sa moje przemyslenia? Na pewno nie chodzcie tam z dziecmi. Wykluczone! Jest zbyt niebezpiecznie. Czy dla doroslych jest bezpiecznie? Trudno powiedziec. My z Andrea nie zapuszczalysmy sie za bardzo. Poza tym nie szlysmy srodkiem podlogi, ale przy samych scianach. Uwazalysmy, ze jesli ma sie zawalic, to raczej na srodku. Nie wszedzie zagladalysmy. Zachowalysmy umiar. Trzeba byc bardzo ostroznym.
Malowidla na sufitach sa tak piekne, ze to przez nie zostajemy skuszeni by wejsc do srodka. Ja zostalam pod wrazeniem korytarza z kolumnami i wejsciem na gore. Jak tu musialo byc kiedys pieknie!!
Na koniec kilka informacji:
Historia willi siega XVIII wieku. Byla to najwazniejsza farma w okolicach (najpierw pelnila funkcje rolnicze). W polowie XIX wieku mieszkal tutaj pan, ktory zapewnial prace wszystkim z pobliskich terenow. W wilii znajdowal sie pokoj, w ktorym chlopi byli przyjmowani przez pana i omawiano tam interesy. Potem farma Baldi przechodzila z rak do rak, byla wlasnoscia kilku rodzin. Pod koniec lat 60-tych XX wieku zmarl ostatni wlascisiel Bartolomeo Baldi.Wszystko odziedzilyl syn, ktory jednak zamknal dzialalnosc rolnicza i oddal wlasnosc w rece osoby, ktora miala sie zajmowac utrzymaniem willi. W latach 80-tych XX wieku willa zostala wlasnoscia rodziny Magnolfi. W 2000 roku z kolei zostala sprzedana rodzinie La Greca. Niestety lata mijaja, a w willi nie dzieje sie nic…
Nota: Zgodnie z przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o PRAWIE AUTORSKIM I PRAWACH POKREWNYCH (DZ.U.nr 24, poz. 83) zabronione jest kopiowanie i rozpowszechnianie tekstu i zdjęć umieszczonych na tej stronie bez wiedzy i zgody autorki. Nie zgadzam sie na kopiowanie i przywlaszczanie tekstu z mojego bloga pod czyims imieniem czy nazwiskiem.
Az dziwne, ze nikt nie stara sie odtworzyc tak wspanialych niegdys wnetrz. Przeciez te sufity, sztukateria, malowidla sa przepiekne i niestety ciagle ulegają zniszczeniu – pewnie nie tylko przez ptaki … Fajnie byłoby mieć kiedyś tyle pieniędzy żeby moc ratować takie stare wille, tak jak ratuje sie stare autka … Tylko niestety przepaść w nakładzie finansowym jest totalnie zaporowa..
Pozdrawiam.E.
A no wlasnie. Zeby tak ktos mial czas i poszukal sponsorow, zrobil projekt (konferencje, wydarzenia kulturalne itd.), to moze ktos by wylozyl pieniazki 😉