Wielkanocny Poniedziałek
Wlasnie wrocilam do domu. Moje Swieta Wielkanocne odbyly sie w kuchni.
W niedziele stalam przy piekarniku przez 17 godzin. Trzy godziny zajelo mi samo obieranie i krojenie warzyw na ratatuj po piemoncku. Zrobily mi sie pecherze na rekach od trzymania noza w reku. Mniej wiecej wykonalam:
1. okolo 200 „slimaczkow” z pesto
2.okolo 100 muffinsow bananowych
3.okolo 80 „slimaczkow” z rodzynkami
4.crostini weganskie dla 80 osob
5.ratatuj piemoncki rowniez dla 80 osob
6. sos mietowo-cytrynowy do wymieszania makaronu farfalle (idem 80 osob)
7. ciasto Krolewny Sniezki w ilosci okolo 10 ogromnych form z aluminium
8.2 ciasta czekoladowe z jablkiem
9.ciasto czekoladowe z gruszka
10.6 lub 8 form okraglych ciasta pomaranczowo-marchwiowego
Dzisiaj na farmie posmarowalam okolo 300 kromek chleba z masa watrobkowa oraz weganska, skroilam 2 formy sera pecorino, pokroilam ciasta, posypalam cukrem pudrem.
Cale szczescie, ze byla Claudia i Marco. Marco czuwal nad gotowaniem makaronu oraz dania warzywnego. Z Claudia dwoilysmy sie i troilysmy.
Na pierwsze danie zrobilysmy penne z ricotta i rigatino (rodzaj wedliny, typu boczek, tylko bardziej dojrzaly), dla dzieci makaron z pomidorami, a dla wegetarian lub wegan farfalle z mieta i cytryna. Na drugie byl ratatuj, tj. warzywa, moim zdaniem pyszne.
Niestety osoby, ktore jedza miesa wyszly niezbyt zadowolone, bo nie bylo duzo dan miesnych. Wszyscy wiedzieli, jakie bedzie menu. Przy rezerwowaniu miejsc byli poinformowani o daniach. Na przystawke bylo danie miesne, na pierwsze bylo mieso, tylko drugie danie bylo wspolne dla wszystkich.
Oczywiscie nie zadowoli sie wszystkich. Moja znajoma nie byla zadowolona z ciasta Krolewny Sniezki, bo nie bylo kruche. Niestety przygotowujac ciasta dzien wczesniej pulpa jablkowa zmoczyla upieczone ciasto i w rezultacie bylo ono miekkie. Stracilo kruchosc. Dla mnie nauczka, ze ciasta kruchego nie mozna piec dzien wczesniej. Myslalam, ze ludzie pozostana obojetni na ciasto pomaranczowo-marchiowe, natomiast otrzymalo pozytywne komentarze.
Po obiedzie zorganizowalysmy kursy robienia latawcow (z papierow po jajach czekoladowych), robienie zwierzatek z siana, a od godziny 17 podwieczorek.
I tutaj wszyscy pozostali zadowoleni. Najbardziej smakowaly chyba muffinsy bananowe oraz „slimaczki” z rodzynkami. „Poszlo” w calosci ciasto czekoladowe z gruszka oraz czekoladowe z jablkiem.
To w skrocie moje Swieta. Przez kilka nastepnych dni pozostanie mi taka oto pamiatka:
Nigdy nie zadowoli sie wszystkich! Najwazniejsze,ze Ty zdalas egzamin z organizacji takiego duzego „przyjecia”.
Podziwiam 🙂
😉
Podziwiam za wytrwałość:)
😉