Kinowo – klasowo
Wczoraj Julcia miala pierwsza randke w zyciu 🙂
Pojechalismy do kina w innym miescie. Juz na samym wejsciu okazalo sie, ze inni koledzy z klasy tez przyjechali na Doraemona. Tak wiec randka przeksztalcila sie w spotkanie klasowe. Wszystkie dzieci usiadly w jednym rzedzie, a rodzice w drugim, za dziecmi.
Film nie byl koniecznie porywajacy i ciekawy. Moze dla chlopcow tak, ale dla Julci i rodzicow srednio…
Najpierw zasnal tata jednego chlopca. Potem oczy zamknela mama jednego chlopca, a potem kolejnego…. Praktycznie caly rzad rodzicow drzemal. Obudziala przerwa. W sumie film trwal dwie godziny…
Po kinie poszlismy na frytki. Jeden kolega z klasy przez przypadek uderzyl Julcie w oko. Kelner przylecial z „workiem” lodu…
Jak na pierwsza randke wiele sie zdarzylo 🙂
Do domu wrocilismy o 22.30. Oj pozno, pozno… Ale jak wiecie we Wloszech panuje troche inny rytm zycia. Podobno narzeczony Julci powiedzial, ze nastepnym razem pojda bez reszty klasy. Ale jak to zrobic?!
Coz pojawiaja sie dylematy…wyjatkowo im sie trafilo a moze za tydzien bedzie juz inny narzeczony, bo w tym wieku zauroczenie trwa krotko….i zaproponuje lody blisko domu; male dzieci maly klopot, duze dzieci duzy…
😉