Dzien targowy
Dzisiaj rano wybralam sie do centrum Pistoi. Pierwsze kroki skierowane byly do baru Andrei. Julcia wreczyla mu podarunek z Polski: czekoladki. Poczestowala sie kruchymi ciasteczkami z dzemem morelowym.
Nastepnie wstapilysmy do Beaty, ktora przed wyjazdem poprosila mnie o przywiezienie butelki z zurkiem oraz kielbasy. Jak wiecie, my – mieszkajacy za granica, mamy smaczki, ktore przypominaja nam nasz kraj. Ja na przyklad czesto tesknie za kiszonymi ogorkami i kapustka. Ale to chyba klasyka. Beata miala inne smaczki. Jestem szczesliwa, ze moglam przywiezc jej ulubione produkty spozywcze. W barze u Beaty jest tyle pysznosci, ze trudno bylo zdecydowac co dzisiaj zjemy. Wybralismy ciasto marchewkowe z orzechami i kawalkami czekolady oraz tarte z kremem, jablkiem i kokosem. Wspaniale polaczenie: jablko i kokos, polecam!
W centrum Pistoi wrzalo od tlumu. Dzisiaj dzien targowy. Przechodzac obok sklepu przy Placu Sali Julcia zatrzymala sie, by obejrzec kwiaty (sztuczne).
Obejrzec tzn. kupic…
W malych uliczkach centrum przebijalo sie slonce, ktore milo ogrzewalo.
Wstapilam do sklepu z serami, by kupic troche ricotty na jutrzejsze pappardelle.
W lodowce zauwazylam nowosci, tj. cytrynowa, pieczona ricotte.
Natomiast na wierzchu stalo panettone (na kawalki) oraz typowe ciasteczka toskanskie – cantuccini.
Na Placu Sali w kaciku obok miesnego jak zawsze stali starsi panowie i plotkowali na rozne tematy.
W witrynie drugiego miesnego zwisalo baaaaaaaaaaaaaardzo dlugie salami!
Bylo tak ladnie na dworzu, ze do domu wrocilam na piechote. Sloneczko milo przygrzewalo!
Komentarz
Masz i smacznosci i slonce a w Warszawie zima na calego. A dziecku nie dziwie sie, ze brakuje kwiatow!
Pozdrawiam serdecznie!
dziecko chyba zostanie kwiaciarka 🙂