Migawki ze wsi toskańskiej
Dzisiaj wybrałyśmy się do zaprzyjaźnionej agroturystyki na wsi toskańskiej. Na powitanie wybierł osiołek Nino. Julcia od razu poczęstowała go marchewką.
Poszłyśmy do konia Silvano. Julcia bardzo go lubi i przyjeżdża, by go uczesać i ogólnie pobyć z nim trochę. Silvano wiele lat temu stracił oko. Gabriella uratowała go i zapewniła miejsce u siebie w agroturystyce.
Nino też został pięknie uczesany i poczęstowany jabłkami.
Takie piękne dni spędzone na otwartym powietrzu są najpiękniejsze. Przyroda żyje i podarowuje nam cudowne widoki.
Winorośle rosną jak szalone. Ciekawe jaki zbiór będzie w tym roku.
Gdzieniegdzie wyrastają maki. Niektóre zbladły już od słońca.
Lubimy przechadzać się po piaszczystych dróżkach, wypatrywać drzewek oliwkowych czy kwiatów.
Tu, z dala od miasta nikt nie mówi o pandemii, o kolejkach do sklepów, na pocztę… Cisza i spokój. Tylko słychać owieczki, kozy i ćwierkające ptaszki.