Pages Menu
TwitterFacebook
Categories Menu

Posted by on lis 9, 2018 in Moja Toskania, Moje spotkania | 2 comments

Moja Toskania gościnnie w szwedzkiej stołówce szkolnej

Moja Toskania gościnnie w szwedzkiej stołówce szkolnej

Dwa tygodnie temu byłam w Szwecji. Moja znajoma Magda jest nauczycielką w szkole w Sztokholmie i dzięki niej mogłam zobaczyć gdzie uczą się szwedzkie dzieci i jak wygląda sprawa jedzenia poza domem.

 

 

Już na wstępie zauważyłam, że wszystkie drzwi szkoły są ogólnie dostępne, a co za tym idzie dzieci mogą swobodnie poruszać się z budynku do budynku.

 

 

W szkole włoskiej jest inaczej: drzwi rano zostają zamknięte i otwarte ponownie przez woźnego w godzinach kiedy dzieci ze szkoły wychodzą. Nikt obcy do budynku nie może wejść. Żeby dostać się w godzinach szkolnych należy zadzwonić do drzwi i oczywiście wyjaśnić w jakiej sprawie przyszliśmy. Jeśli chcę, by dziecko wyszło wcześniej muszę wypełnić specjalny formularz, podać przyczynę wcześniejszego wyjścia ze szkoły i oczywiście dokument podpisać.

Po obiedzie dzieci włoskie mają 1 godzinę przerwy. Wychodzą na dwór z nauczycielami, ale muszą bawić się w określonym punkcie. Wychodzą tylko w bardzo bardzo ciepłe dni. Teraz na przykład w listopadzie jest jeszcze pięknie, temperatura dochodzi do 20 stopni. Świeci piękne słońce, ale dzieci już nie wychodzą. Na dworze były kilka razy pod koniec września. Potem stop. Trzeba czekać na wiosnę. Szkoda, bo przecież we Włoszech jest piękna pogoda i sprzyja zabawom na świeżym powietrzu. Ale mówi się, że dzieci nie wychodzą jak już robi się chłodniej, żeby nie zachorowały i żeby rodzicie nie mieli do nikogo pretensji. Tak mi kiedyś ktoś wytłumaczył.

Dzieci w szwedzkiej szkole biegały po terenie szkolnym. Akurat nadeszła pora obiadowa i zbiegały się do stołówki. Temperatura była lekko na plusie, a większość dzieci biegała bez kurtek. Zahartowane. Stały w kolejce do stołówki, a wychodziła ona poza budynek. Ale im nie było zimno. Przyzwyczajone.

Można powiedzieć, że szwedzka stołówka dziecięca jest samoobsługowa. Od najmłodszego dzieci uczą się zaradności.

Jak dużo warzyw!!

 

 

 

Biorą talerze, sztućce, wybierają jedzenie. Panie ze stołówki donoszą tylko to co potrzeba. Z boku sali są zbiorniki z wodą. Dzieci podchodzą i nalewają sobie wodę.

 

 

W sali jest wiele osób które jedzą. Są też nauczyciele oraz dyrekcja. Panuje porządek. Dzieci rozmawiają między sobą, ale niskim tonem. Gdyby to przyszły na włoską stołówkę, gdzie jest jeden wielki hałas!!  Dzieci wiercą się, kręcą i czekają na to, by być obsłużone.

 

Panie, które pracują w stołówce, w której byłam

Nie widziałam, żeby na szwedzkiej stołówce wegetarianie oraz dzieci z nietolerancjami spożywczymi miały oddzielny stół. We Włoszech grupa „odżywiających się” inaczej nie może siedzieć z pozostałymi dziećmi. Dla mnie to trochę smutny obrazek i zawsze mi było przykro z tego powodu.

Dzieci szwedzkie po skończeniu obiadu zanoszą talerze i sztućce w wyznaczone miejsce. Resztki zostają zebrane do jednego naczynia.

 

 

Na włoskiej stołówce dzieci wszystko zostawiają na stołach, a po opuszczeniu stołówki wszystkim zajmują się panie sprzątające.

Serdecznie dziękuję Caroline, szefowej stołówki, która zechciała mi poświęcić trochę czasu i opowiedzieć o zwyczajach w szkole szwedzkiej.

Ja i Caroline

Podczas posiłku w szkole razem z Magdą  powiesiłyśmy w stołówce gazetkę o niemieckiej tematyce, gdyż właśnie tego dnia podawano do jedzenia niemieckie dania.

 

2 komentarze

  1. Slicznie to opisalas! Nie wiedzialam, ze jest tak duza roznica miedzy wloska i szwedzka szkola.

    • Fajnie jest obserwować te różnice. I tu się sprawdza powiedzenie: co kraj to obyczaj. Ściskam!

Skomentuj Magdalena Myhrman Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *