Pages Menu
TwitterFacebook
Categories Menu

Posted by on cze 25, 2018 in Kuchnia toskańska, Kuchnia włoska, Moja Toskania, Moje spotkania | 2 comments

Czwarty dzień warsztatów kulinarnych na toskańskiej wsi

Czwarty dzień warsztatów kulinarnych na toskańskiej wsi

Powróćmy do warsztatów kulinarnych, które odbyły się w zeszłym miesiącu.

W tym całym pędzie gdzieś zagubiła się opowieść z czwartego dnia. Od samego rana zajęłyśmy się dojeniem krowy alpejskiej. To duża rasa mleczna.

 

 

Żadna z dziewczyn nie bała się dużego zwierzęcia i wszystkie chciały spróbować dojenia. Trzeba było tylko trzymać krowie ogon, gdyż ruszał się we wszystkie strony. Również w kierunku dojącej. Uzbierałyśmy 10 litrów mleka, które były nam potrzebne do produkcji sera.

W międzyczasie okazało się, że odtrącone kózki i owieczki, a jest ich kilka u Gabrielli, były bardzo głodne. Trzeba było je nakarmić. Zabawy było wiele, bo zwierzęta nie chciały skończyć pić mleka. Co chwilę dopełniałyśmy butelki.

 

 

Gabriella brała po kolei małe zwierzęta i przedstawiała je nam. Bo każdy u niej na farmie ma imię. Zastanawiam się jak ona te wszystkie imiona zapamiętuje!

 

 

Czekając na uzyskanie odpowiedniej temperatury podgrzanego mleka położyłyśmy na gaz zupę z płaskurki, która musiała gotować się ze dwie godziny.

 

 

Zagniotłyśmy ciasto na piadiny, użyłyśmy zaczynu z poprzedniego dnia.

 

Wreszcie przyszedł czas na produkcję serów.

 

 

Zrobiłyśmy ser primo sale, a następnie ricottę. Jeden ser wykonałyśmy z orzechami włoskimi oraz zmielonym pieprzem.

Produkcja serów jest bardzo przyjemna i relaksująca. Wyciskanie z każdej strony robiłyśmy odliczając do dziesięciu.

 

Potem odłożyłyśmy formy, żeby jeszcze odciekły i zrobiłyśmy ricottę. W słońcu prezentowała się wyśmienicie.

 

 

Nadeszła pora obiadowa. Zupa z płaskurki była gotowa. Trzeba było jeszcze rozwałkować ciasto na piadiny.

 

 

Sery odciekły i każda ozdobiła swój wyrób w szczególny sposób.

 

 

Do stołu nakryłyśmy na dworzu, gdyż było bardzo przyjemnie i ciepło.

 

 

Skroiłyśmy surowe warzywa, które następnie wkładałyśmy do ciepłej piadiny.

 

 

To była bardzo smaczna przekąska, w której znalazły się również kawałki naszych serów.

 

 

Potem przyszła kolej na zupę z płaskurki oraz ser z orzechami posypany mielonym pieprzem. Po obiedzie obowiązkowo kawa podana dość nietypowo, bo w słoiku.

 

 

Jeszcze jedno zdjęcie grupowe i niestety przyszedł moment pożegnania.

 

 

Dziewczyny postanowiły jechać do Sieny, więc tuż po obiedzie rozpoczęły pakowanie walizek.

Żegnanie się jest najgorszym momentem warsztatów. Robi się smutno i nostalgicznie.

 

Na szczęście zawsze zawiązują się przyjaźnie, pozostajemy w kontakcie mailowym, facebookowym czy chatowym.

Dziewczyny zabrały ze sobą prawdziwe toskańskie wyroby oraz zrobiony ser oraz chleb upieczony poprzedniego dnia.

Toskania żegnała w słońcu i zachęcała do powrotu. Dziewczyny do zobaczenia!

 

2 komentarze

  1. do szybkiego zobaczenia Olu. Bylo wspaniale!!!

    • Serdecznie pozdrawiam i do zobaczenia!

Skomentuj Aleksandra Seghi Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *