Pages Menu
TwitterFacebook
Categories Menu

Posted by on lut 2, 2018 in Moje spotkania | 3 comments

Oby do celu

Oby do celu

Chciałam się rozpisać trochę dłużej na ten temat, ale chyba jeszcze za wcześnie. Pewne ostatnie wydarzenie tak mną wstrząsnęło, że postanowiłam zrobić coś dobrego dla siebie.

Trekkingować przestałam w kwietniu 2017 roku, bo dołożyłam sobie nowe zajęcia i czasowo już nie wyrabiałam. Założenie stowarzyszenia Pro Polonia wiązało się z załatwianiem dziesiątek dokumentów, chodzeniem od jednego okienka do drugiego. A potem zaczęło się pisanie projektów, planów itd… ,jak to w stowarzyszeniach bywa. Jednym słowem codzienne, konsekwentne chodzenie odeszło na bok. Ale moim zdaniem jak człowiek spróbuje trekkingu jeden raz, to się od niego już nie odczepi. Organizm się doprasza chodzenia. I co jakiś czas mnie to proszenie dosięgało. Oczywiście nie zaprzestałam chodzenia na amen. Ale już nie wychodziłam codziennie rano, by zrobić tradycyjnie 10 km.

I tak to w ostatnią niedzielę nastąpił przełom. Decyzja, że w poniedziałek powracam na wzgórza i chodzę.

 

 

A tak jak wspomniałam jedna historia tak mnie mocno wstrząsnęła, że pomyślałam, że i ja dam radę dojść do celu. I nie ważne czy jest słońce czy jest deszcz. Postanowiłam chodzić codziennie. Pewnie znajdą się wyjątki, ale będę cisnąć na siebie i iść do przodu. Przy okazji powklejam jakieś miłe widoczki z okolic Pistoi.

Od poniedziałku do środy zaliczyłam mój stary szlak trekkingowy. Jak przez te 10 miesięcy zmieniła się okolica! Dom, który na wzgórzach zaczynali remontować teraz stał się pięknym bliźniakiem. Piękną aleję starych sosen niestety wycięli i na ich miejsce na szczęście posadzili cyprysy. Miną lata zanim będą wysokie.

W czwartek na początku trasy spotkałam znajomych, którzy nie chcieli przyjąć do wiadomości, że idę krótszą trasą. Zabrali mnie na dłuższą, bardziej pod górkę. Dali mi w kość, ale to dobrze.

 

Trening więc się nasila. Jak przyjdzie wiosna, to będę wchodzić do Germinai, nad Pistoią. To w sumie trasa licząca 11 km.

Czwartek był deszczowy. Na szczęście nie padało na całego, więc wystarczyła kurtka przeciwdeszczowa z kapturem.

 

 

Dzisiaj wciąż pada i to niestety bardziej intensywnie. Trudno się mówi i się idzie. Tym razem w towarzystwie parasola.

 

Nie zależy mi na zrobieniu dobrego czasu, ściganiu się z własną sobą, z czasem z wczoraj, a czasem dzisiaj. Dlatego pozwalam sobie na minutowe postoje i robienie zdjęć. Oto panorama na Pistoię:

 

A tutaj z kolei ogórecznik, który już kwitnie w towarzystwie innych kwiatów:

 

 

 

Mam nadzieję, że będę twać w postanowieniu. Każdy musi wyznaczać sobie jakieś choćby małe cele i konsekwentnie do nich dążyć. Mój pierwszy cel to -10 kg. Potem przyjdzie kolejne na kolejne.

A Wy macie jakieś postanowienia na 2018 rok?

3 komentarze

  1. Podziwiam 😊 wyzwan sporo, marzen tez….

  2. Super, trzymam kciuki! Gratuluję i podziwiam! Też chcę codziennie chodzić, ale na chceniu się kończy niestety:(

    • Oj to koniecznie trzeba wyjsc i chodzic. Pozdrawiam, A.

Post a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *