Urodzinowo i sielankowo po toskańsku
W ostatnia sobote pojechalismy do Firenzuola, uroczego miasteczka w gorach, slynacego miedzy innymi z szarego kamienia.
Tam na cale wakacje przenosza sie z Pistoi nasi znajomi. W zwiazku z tym, ze w lipcu przypadaja urodziny obojga dzieci, Chiara wlasnie tam urzadza im feste.
Maja racje z tym przeniesieniem sie na wakacje do Firenzuoli. W sobote, kiedy wyjezdzalismy z Pistoi, bylo 45 stopni.
U Chiary w gorach bylo jakies 15 stopni mniej.
Tradycja sie stalo, ze mama Chiary smazy ficattole, ciasto pizzowe w ksztalcie naszych faworkow.
Kiedy tylko pojawiaja sie na stole, wszyscy wstaja i zaczynaja ich jedzenie.
Na stole nie zabraknie nigdy pomidorow z ogrodka, drobno pokrojonych tak, by rozlozyc je na kromce chleba. Jest tez salami, pogryzane z ficattolami.
Oraz toskanska schiacciata.
Mama Chiary upiekla pyszne ciasto brzoskwiniowe z ricotta.
A tesciowa Chiary przywiozla ze soba mega-tiramisù.
Na moje oko musiala zuzyc 1,5 – 2 kg mascarpone 😉
Krojenie tiramisù:
Nie byloby urodzin bez tortu. A, ze byla to podwojna uroczystosc to o torty byly dwa 🙂
Krojenie tortu:
Torty przelozone byly bita smietana. A w jednym byla czekolada.
Biesiada trwala do wieczora. Szkoda bylo opuszczac gorskie miasteczko i wracac do goracej Pistoi 😉