1 maja w San Marcello Pistoiese
Nie wyjezdzalismy daleko z domu, bo rano mielismy sporo spraw do zalatwienia. Pozostalo wiec popoludnie. Tak sie zlozylam, ze dzien wczesniej w lokalnej gazecie przeczytalam o swiecie w San Marcello Pistoiese.
Miasteczko sprawia wrazenie coraz bardziej wymarlego. Tylko jeszcze na glownym placu, ktory przecina droga przejazdowa, cos sie jeszcze dzieje. Tutaj „jest zycie”, ktore toczy sie w trzech barach. Jeden obok drugiego.
Opis mnie zaciekawil, wiec udalismy sie wlasnie tam. Pokaz tzw. starych zawodow mial rozpoczac sie o godzinie 14.30. O godzinie 15 malo kto z wystepujacych mial ochote na pokaz.
Oto jedyny moment, w ktorym udalo mi sie sfilmowac pana mielacego ziarno:
O godzinie 16 mial zaczac sie koncert orkiestry, ale w takim tempie jak przygotowywana byla festa, mozna bylo spodziewac sie wystepu wieczorowa pora.
Wrocilismy wiec na glowna ulice i postanowilismy wstapic do jednej z dwoch lodziarni. Ta pierwsza, polaczona z cukiernia, swiecila pustkami i lody lezaly tam chyba od zeszlego sezonu… Natomiast w drugim miejscu, wzdluz mostu, lody sympatyczne (moze troszke wodniste, ale smak wyczuwalny 🙂 ).
Dodatkowo zaczelo kropic i postanowilismy zmienic miejsce do spacerowania. Ale o tym w nastepnym poscie.