Dwa rodzaje kanarów
Trzy dni temu do autobusu na Placu Mazzini wsiadl mlody czlowiek z plakietka informujaca o jego zawodzie: controllore. Myslalam, ze zajmie sie pasazerami, a on podszedl do kierowcy i zaczal z nim wywiad srodowiskowy. Okazalo sie, ze to kontroler kierowcow i pojazdu. Sprawdzil drzwi oddzielajace kierowce od pasazerow, wszystkie dokumenty pojazdu i instrukcje oraz wypytal kierowce o rozne rzeczy. Oczywiscie nie stalam obok z uchem podsluchujacym. Wychwytywalam niektore slowa. Kontroler zanotowal chyba godzine przyjazdu autobusu. Nigdy przedtem nie wiedzialam takiego kontrolera.
Natomiast dwa dni temu do autobusu weszlo dwoch kontrolerow, ktorzy juz na samym starcie „zaatakowali” grupke czterech mlodziaczkow.Bylo ewidente, ze nie mieli biletow, bo w momencie kiedy dostrzegli „kanarow” zaczeli uciekac na koniec autobusu.
Trzech chlopakow bez problemow podalo swoje dane. Jeden natomiast chcial sie wykiwac i podal dziwne nazwisko. I tu nie spodziewalam sie akcji kontrolera: zadzwonil on bowiem do biura anagraficznego (ufficio anagrafico) i kazal sprawdzic czy osoba z takimi danymi w ogole istnieje. Oczywiscie okazalo sie, ze nie. Kontroler postraszyl chlopaka, ze pojada na policje i tam oprocz mandatu za bilet wlepia mu jeszcze kare za zle podawanie tozsamosci. Chlopak ostro sie wystraszyl i rzekl:
– A co jesli podam prawdziwe dane?
Co za pytanie! Chlopak skapitulowal, kontroler zrobil mu wyklad o klamstwach, rodzinie, matce, policji i czym tylko sie dalo. Wystawil mandat, a autobus mial widowisko.
Nie lubie kontroli – zadnych. Pare razy serce podeszlo mi do gardla jak uswaidomilam sobie, ze bilet 30 dniowy sie skonczyl.
Gdzies slyszalam, ze u nas cale tysiace ludzi nieplaca mandatow za jazde bez bileu, bo podali zly adres najpewniej sie wymeldowali a nie zmienili dokumentow. Nie wim czy w Polsce mozna gdzies potwierdzic dane..
Pierwszy raz widzialm kontrolerow, ktorzy dzwonili zeby dowiedziec sie o dane osoby kontrolowanej. Moze czasy sie zmieniaja i kontrolerzy maja wieksze pole do dzialania?