Poniedziałkowy poranek
Po masakrycznym weekendzie, w ciagu ktorego siedzialam przy komputerze przez 23 godziny (sobota: 12 godzin, niedziela: 11 godzin) postanowilam sie lekko zrelaksowac na miescie.
Pistoia to mala miescina, relaksowac sie mozna w cudzym slowiu. Dzien zaczelam od dobrego cappuccino i warkoczyka z rodzynkami.
Na wynos dostalam rowniez woreczek z kruchymi ciasteczkami dla Julci. Andrea zawsze pamieta o niej i o tym co lubi najbardziej. W witrynie kusily rowniez paczuszki z kremem…
Po drugim sniadaniu u Andrei (bo pierwsze bylo o 7 rano w domu) udalam sie na Plac Sali. Najpierw do piekarni…
… a potem pocykac troche fotek owocow i warzywom. Z mysla o Zual…
Moja tesciowa, ktora odzyskala sily i wiare w siebie (po dwoch operacjach serca bylo z nia kiepsko), zapragnela sfotografowac sie ze swoim ulubionym sprzedawca.
Po Sali walasal sie pies…”policyjny”. Nie za bardzo bylo wiadomo, kto jest wlascicielem.
We wszystkich witrynach ogromne napisy „sconti”, wyprzedaz lub „fuori tutto”, wyprzedaz wszystkiego. Nie mozna obejsc obojetnie….
…wiec kupilam cos dla Julci.
Potem przeszlam sie uliczkami Pistoi i teraz wracam do pracy!
Milego poniedzialku!
Fantastyczne zdjecia. Zdrowia dla tesciowej! Wytrwalosci i weny!
Jak bym chciala z Toba na kawe i ciasteczko..co tam dieta!
Mazenko wpadaj! Tylko narazie tu troche deszczowo, wiec ze zwiedzania nici…Dieta….oj, zle z nia…
Zazdroszczę takich porankow. Italia wlasnie podbiła moje serce przez podejscie ludzi do życia. Rano kawka, rogaliczek, rozmowa z napotkanymi ludźmi. Ach takie drobnostki tworzą po prostu fajne zycie. Pozdrawiam:)
Pozdrawiam serdecznie 🙂
mimo, że pracy faktycznie duzo, dobrze ze jest moment na taka kawke i ciasteczko i spacer po targu! Ja juz bardzo tesknie za wiosna, bo na razie tez mgliscie jeszze i desczowo… Dobrze widziec Marie w „formie”. Po wyprzedazach wloskich tez bym chetnie pobiegala! W koncu sie uda:)
Ps. 2.37 ja tez przy komputerze… od 7 rano z niewielka przerwa na wieczor z pizza!
Pizza u nas tez dzisiaj wieczorem!