Bydgoskie mega expressowe spotkanie
Musze przyznac, ze tak mega expressowego spotkania autorskiego to nigdy jeszcze nie odbylam.Wszystko przez zmiane pociagow. Okazalo sie, ze kursuja inaczej, mniej i wyjezdzaja z Bydgoszczy o wczesnej godzinie. Jednym slowem na spotkanie jechalam 5 godzin pociagiem, by tam przez godzine spotkac sie z czytelnikami! I potem z powrotem do domu przez nastepne 5 godzin. O polnocy bylam w Podkowie…
Ale moze od poczatku:
do Bydgoszczy jechalam pociagiem, ktory przypominal mi dawne podroze, sprzed 25 lat. Stare wagony, cuchnace potem przedzialy, brak klimatyzacji. Goraco. Pelno ludzi. By zaczerpnac troche powietrza moj przedzial zadecydowal, by otworzyc okno. Nie musze wyjasniac jaki byl huk i to przez cala podroz. Jedna pani nie zgadzala sie z nami, ale stanowila mniejszosc… Na protest nakryla sie stara, sztywna firana kolei PKP. Serdecznie wspolczuje i gratuluje odwagi bakteryjnej…. Pociag stawal na bardzo wielu stacjach, a po 4 godzinach „dotelepal sie” do miejsca docelowego.
Do Bydgoszczy dotarlam po 17. Do szkoly jezykow romanskich Alliance Francaise po 17.30.
Czekal juz na mnie znajomy pan z Radia Pik, rozpoznawalny na kilometr gdyz wysoki do samego sufitu.
Przeprowadzil wywiad, ktory moglby jeszcze troche trwac. Ale zrobila sie 18 i trzeba byla oficjalnie rozpoczac spotkanie. Zapowiedziala mnie pani Plotkowska, ktora zreszta czuwala nad calym moim pobytem w Bydgoszczy.
Spotkanie, choc tylko godzinne, to obfitowalo w wiele „spraw”. W tyle leciala prezentacja moich prywatncyh zdjec dotyczaca zycia w Toskanii. Pani Ania chodzila z duzymi tacami i czestowala buleczkami z dwoma rodzajami pesto: rzodkiewkowym oraz marchiowym.
Na spotkanie przyszlo wielu bydgoszczanin. Wiem, ze byla rowniez osoba, ktora przejechala az 150 km, by dotrzec do Bydgoszczy.
Po spotkaniu dostalam przewspanialy bukiet kwiatow, ktorego w pospiechu zapomnialam zabrac….. Lezka kreci sie w oku, taki byl piekny. Ze slonecznikiem!
W mega-przyspieszonym tempie podpisalam ksiazki oraz porozmawialam z czytelnikami. Jedna pani rozpoznala mnie z telewizji sniadaniowej Kawa czy Herbata. Pamietala buleczki rozmarynowe, ktorymi czestowalam na ekranie 🙂
Po zakonczonym spotkaniu pani Anna Plotkowska napisala na Facebooku:
Spotkanie z Aleksandra Seghi, choć krótkie, było bardzo inspirujące. Publiczność dopisała.
Była miła atmosfera. Oby więcej takich spotkań.
Serdecznie dziekuje publicznosci, ktora tak licznie przybyla na spotkanie. Ciesze sie, ze smakowaly buleczki z dwoma rodzajami pesto z przepisow w Zielonej Toskanii.
Po godzinie 19 bylam juz w pociagu powrotnym do Warszawy. Tym razem Inter City, klimatyzacja, wygodne fotele, relaks.
Przechodzila rowniez pani z goracymi napojami. Spragniona czegokolwiek zamowilam sobie kawe… Zeby miala jednak jakis smak dodalam cukru, o dziwo pani wreczyla mi trzcinowy 🙂
Znowu jako pierwsza docieram na Twoje forum.
Ale miałas marato. Nagroda byla frekwencja i piekna oprawa spotkania, no i dobrze, ze powrot, gdy mialas prawo byc juz zmeczona, przebiegal w dosc cywilizowanych warunkach.
🙂 szkoda tylko, ze bukiet ze mna nie pojechal, byl taki piekny 🙂
Mowi sie ,ze „podroze ksztalca”. Twoja nalezala do wyjatkowych 🙂
Obys nastepnym razem nie musiala czuc takiej presji czasu i mogla czytelnikom swoich ksiazek poswiecic tyle uwagi,
ile potrzeba.Wszyscy na tym skorzystaja.
🙂
Pani Olu, czytam regularnie Pani blog, kocham Włochy i kocham je odkrywać dzięki Pani.
Dwa lata temu miałam okazję wysłuchać Pani, kiedy gościła Pani w bydgoskiej Bibliotece.
Czuję się zawiedziona, że w tym roku nie miałam możliwości posłuchania o Zielonej Toskanii, którą miałam okazję eksplorować w maju.
Mam nadzieję, że wkrótce ponownie odwiedzi Pani moje miasto:)
Pozdrawiam
Agnieszka z Bydgoszczy
Prawdopodobnie przyjade za rok 🙂 Do zobaczenia 🙂