Sklep ze starociami
Ktoregos dnia idac do pizzerii zauwazylam sklep ze starociami. Znajduje sie on poza moim zasiegiem. Prawie nigdy tedy nie przechodza. Przejezdzam w kierunku pizzerii. Ale tym razem zaparkowalismy wczesniej i dzieki temu moglam wstapic do „tajemniczego sklepu”.
Prawde mowiac jeszcze nigdy nie bylam w takim sklepie. Ku mojemu zdziwieniu kryl on wiele ciekawostek. Przede wszystkim ksiazki. Pelne polki!
Zauwazylam stos ksiazek kulinarnych, kazda z nich na inny temat: przekaski, sery, owoce, itd.
Spytalam pani ile kosztuje kazda z ksiazek, a pani na to:
– Wszystkie 4 euro!
Jak to!! Czy to mozliwe! A jednak tak. Oczywiscie ksiazki dostaly sie w moje rece 🙂
Julcia zrobila mi zdjecie (na cele bloga), ale nie byla z tego zadowolona, gdyz przeszkodzilam jej w ogladaniu filmu…. Stad zdjecie wyszlo niewyraznie…
No to super,napewno wynajdziesz stare recepty /te sa najlepsze/ i podzielisz sie z nami.Ja zebralam sporo przepisòw ,,babuni,, tu w Hiszpanii i jak tylko czas mi pozwoli zaczne pitrasic i publikowac.To po prostu skarb dla tych co lubia kuchnie.Pozdrawiam serdecznie i milej lektury!
Czekam z niecierpliwoscia na Twoj blog hiszpanski!!
Slyszalam,ze teraz jest wrecz moda na sieganie do starych przepisow.U Was takim przykladem jest wydanie „Ksiazki kucharskiej na czas wojny”,ktora byla w ub.roku bestsellerem.
Antykwariaty, mam wrazenie, ze coraz ich mniej. Watro chodzic piechota, bo mozna wejsc do takiego magicznego sklepiku. Duzo inspiracji „nabylas”, faktycznie za symboliczna kwote. Milego czytania!
polubilam te sklepy ze starociami i z pewnoscia tam wroce.mam drugi na oku, tez trzeba piechotka.pozdrawiam 🙂
no to się nieźle obłowiłaś! 😉