Deszczowo-kaloszowo
Od paru dni pogoda w kratke: raz pada, a za chwile lekko wychodzi slonce.
Moje fajne, kolorowe kalosze odmowily posluszenstwa pod koniec zeszlego roku. Nagle sie podziurawily w paru miejscach. Nadszedl wiec czas na zakup nowych kaloszy.
Do sklepu wybralam sie z Julcia, ktora ostatnio nie chce chodzic do przedszkola (ale to temat na inny post). Rzucily mi sie w oczy czarne jasne kalosze z czarnym motywem kwiatowym. To takie kalosze „rajstopowe” – motyw jak rajstopy.
Na drugim miejscu byly granatowe kalosze w kropki.
Niestety Julcia byla innego zdania i nie dalo jej sie przekonac. Wybrala dla mnie rozowe kalosze z bialymi kropkami…
Kalosze przydaly sie tuz po wyjsciu ze sklepu. Nierowne chodniki maja to do siebie, ze wypelniaja sie kaluzami. O czym swiadczy ponizsza sesja fotograficzna:
Musze jednak przyznac, ze malo kto chodzi w kaloszach. Tak naprawde dzisiaj widzialam tylko jedna pania 🙂
Julcia dokonala swietnego wyboru! Kalosze musza byc wesole i „pogodne”,aby oslodzic pore deszczowa. 🙂
:), tylko, ze ja za rozem to niezbyt przepadam…