Sprawy rodzicielskie, cz.2
Calodzienne bieganie po szkolach skonczylo sie bardzo szybko. Zmieniono reguly przyjmowania do szkol. Mozna przedstawic tylko 1 wniosek do szkoly panstwowej i 1 do szkoly nalezacej do urzedu. Zadnych wnioskow do kazdej istniejacej w okolicach szkoly.Dwie i koniec.
Ze szkola „urzedowa” nie bylo problemu. W moich najblizszych okolicach jest jedna, tak wiec te wybralam.Gorzej z panswtowa.Sa dwie,ktore mam „na oku”:
1.w samym centrum Pistoi, latwo dojechac autobusem, ktory co 20 minut przejezdza kolo mojego domu. Szkola miesci sie w ogromnej kamiennicy, w ktorej miesci sie rowniez szkola podstawowa. Nie wiem czy jest chociaz skrawek ogrodu do zabawy. Male szanse na dostanie sie, gdyz szkola nie nalezy do mojego okregu, tak wiec dziecko bedzie rozpatrywane w „drugiej kolejce”.Na pytanie: czy jest jakas nadzieja na dostanie miejsca,pani w sekretariacie odpowiedziala: ” w zyciu nalezy ryzykowac bo „chi non rischia non rosica” (przyslowie z Sardynii: „kto nie ryzykuje nie lowi”).
2.szkola poza centrum, poza miastem. W malym miasteczku polozonym 3 km od Pistoi.Dojazd fatalny – praktycznie tylko autem. Autobus jezdzi raz na godzine, a moze i mniej. Plusy: szkola miesci sie w niezaleznym budynku, jest ogromny ogrod z mnostwem zabawek. Szanse na dostanie sie sa – powiedzial mi dzis popoludniu sam dyrektor (bo dziecko nalezy do tego rejonu).
Ktora szkole byscie wybrali? Czekam z niecierpliwoscia na wasze komentarze.