Castelvecchio di Pescia
Dziesiec frakcji tzw. Svizzera Pesciatina charakteryzuje sie:
1. obronnymi murami, ktore w niektorych przypadkach zostaly zniszczone
2.wieza, z ktorej kiedys kontrolowano „sytuacje”, a ktora obecnie pelni funkcje np. dzwonnicy
Tuz obok San Quirico znajduje sie Castelvecchio di Pescia.
Na samym wjezdzie, po lewej stronie znajduje sie restauracja La Pieve, do ktorej warto wstapic. Prowadzona przez miejscowa rodzine od 1992 roku stala sie miejscem spotkan rodzin z okolic, ktore chca zjesc odswietny obiad. Ceny dan sa niezbyt niskie, ale z drugiej strony nie az tak wysokie. Dla przykladu danie makaronowe kosztuje 7 euro. Zaznacze, ze makaron zrobiony jest wlasnorecznie. To nie to samo, co kupne penne z pomidorem 🙂
Zamowilismy mieciutenkie, okraglutkie gnocchi oraz maccheroni z pomidorem.
Kusila rowniez wersja z podgrzybkami. Porcje byly bardzo sluszne, wiec cena tak naprawde nie byla az tak wysoka.
Po obiedzie ruszylismy w strone ogromnego kosciola, widocznego juz z daleka. W drodze do niego poznalismy przemila pare z Mediolanu (dziecko bawilo sie na hustawce restauracyjnej z Julcia), ktora objasnila ze przed kosciolem mozna obejrzec rzezby wykonane przez miejscowego artyste, a tak naprawde wujka pana, z ktorym rozmawialismy.
Kosciol obeszlismy z prawej strony, na tylach stoi dosc spora wieza.
Stajac przodem do kosciola, zostawiamy w tyle wejscie na cmentarz. Zrobilam zdjecie bramy, bo jest niesamowita. Na pewno kryje sie w niej wiele historii i tajemnic.
Mielismy szczescie, ze kosciol byl otwary. Na bocznych drzwiach wisi karteczka z numerem telefonu pana, ktory otwiera go na umowione spotkanie. Zreszta tego pana tez poznalismy, bo siedzial n akrzeselku przed kosciolem. Opowiedzial nam, ze dawno temu do kosciola sciagali wszyscy z okolicy (oprocz mieszkancow San Quirico gdyz oni mieli swoj kosciol) i byla to wielkie swieto dla wszystkich. Jesli spotkanie pana kustosza to pewnie zada wam zagadke, tak jak zrobil to z nami. Nie zdradze odpowiedzi, bo nie bedziecie miec zabawy.
Do podziemi kosciola mozna wejsc. Jest tam wszystko, taki troche artystyczny nielad. Po lewej od oltarza ubrania ksiedza na wieszaku, a po prawej troche kolorowych rzeczy, ulozonych jedne na drugich, pozostalosc po jakiejs fescie, pudla, kartony. Nie softografowalam, bo nie pasowalao do calosci i atmosfery kosciola.
Z kosciola udalismy sie do miasteczka.
Po prawej mozna podziwiac toskanska panorame i zauwazyc duzego, zoltego, nadmuchanego ludzika. Mysle, ze to przy okazji swieta, ktore odbywalo sie w samym centrum:
Oto kilka zdjec zrobionych przed dojsciem do glownego placyku miejsckiego:
Na glownym placyku wlasnie szykowano sie do Swieta Kanapki z Szynka. Jak sie potem okazalo jest to impreza znana od lat i przyciagajaca wielu zainteresowanych (w tym roku odbyla sie 46 edycja!). Mi bardzo podobal sie pomysl wlozenia arbuza oraz napojow do wiekowego zbiornika ze zrodlana woda.
Film:
Ma placu ustawiono rowniez kolo fortuny. Pewnie pozniej byla do wygrania szynka lub cos w tym rodzaju.
Castelvecchio di Pescia jest bardziej zaludnione niz San Quirico. A z drugiej strony jest duzo domow, ktore sa calkowitymi ruinami. Gdzieniegdzie napotkamy schody prowadzace do nikad lub po prostu nie do uzytku.
Krazac uliczkami staniemy przed ruinami bardzo malutkiego kosciolka. Przez dziurkie mozna podziwiac piekne widoki. Powiedzial mi o tym miescowy pan, ktory zajmowal sie szykowaniem swieta kanapki:
W jednej z uliczek zauwazyliscie kota, smacznie spiacego w betoniarce 🙂
Kotek na filmie:
Zwiedzanie frakcji konczy sie wykonaniem bardzo bardzo wielu fotografii…Wszystko tu piekne!
Serdecznie polecam to miesjce do „zwiedzenia”. Tutaj turysci rzadko zagladaja.
Z Castelvecchio di Pescia wystarczy przejechac doslownie 4 km i znajdziemy sie w kolejnej frakcji, Sorana. Slynie na caly swiat z uprawy fasoli.
Niestety Sorana nie udalo nam sie obejrzec. Na dwoch mozliwych parkingach (malutenkich), do ktorych jedzie sie w gore (znak informujacy o kacie 20% lekko przeraza) nie bylo ani jednego miejsca. A dodatkowo nie bylo jak zawrocic. Moj maz musial zrobic ze 20 manewrow by wycofac sie z jednego z parkingow.
Z pewnoscia tam jeszcze wrocimy. Ale chyba trzeba poczekac na jesienne dni, a najlepiej przychechac tu w tygodniu. Nie w weekend.