Vellano – turystyczne odkrycie
Z miasteczka Pescia mozna zrobic sobie fajna wycieczke w gory. Wystarczy przejechac 10 kilometrow i znajdziemy sie w Vellano: frakcji nalezace do gminy Pescia (do 1928 roku nalezala do gminy Lukka).
Vellano widoczne jest juz z daleka. Trzeba pokonac troche gorskich zakretow i dojedziemy do celu. Jest lekki problem z parkowaniem, gdyz trzeba to zrobic przed albo za frakcja i to wzdluz ulicy. A przy ulicy rosna drzewa, wiec trzeba znalezc dosc szerokie miejsce miedzy nimi i takie by samochod nie spadl w dol.
Vellano nalezy do 10 miasteczek, frakcji ktore znajduja sie w rejonie zwanym Svizzera Pesciatina (Szwajcaria Pesci). Tereny zawdzieczaja te nazwe Szwajcarowi Jean Charles Leonard Simonde de Sismondi, ktory porownal tereny gorskie Pesci do szwajcarskich gor.
W Vellano zrobilam okolo 400 zdjec. I pewnie byloby ich wiecej, gdybym nie musiala gonic za Julcia i znikajacym w uliczkach mezem. Vellano to siec polaczonych malych, kamienistych ulcizek, ktore pna sie raz w gore, raz w dol. To jakby labirynt. Gdzieniegdzie jakis luk, przejscie kamienistym korytarzem.
Vellano odwiedzilismy 15 sierpnia. Wydawalo sie wymarle, pozbawione mieszkancow. A przeciez wcale nie jest takie male i wszystkie budynki wydaja sie zamieszkale (tylko kilka domow na sprzedaz).
Wszedzie pelno donic z kwiatami i ziolami.Wszystko zadbane i piekne.
W skalach wyrastaja rowniez roslinki oraz kapary i rozmaryn.
Pomiedzy kamiennymi uliczkami znajduje sie plac. Ku naszej uciesze udekorowany byl na swieto slodyczy, o czym informowal napis. Po bokach placu przygotowane krzesla. Wszystko wskazywalo na to, ze za chwile bedzie sie cos odbywalo. Niestety festa byla dwa tygodnie temu… Powiedzial mi o tym jeden z mieszkancow Vellano (ktory dosc czesto uzywal nieistniejacego slowa oppuramente, ktore oznaczaloby po polsku slowo lub). Spoznilismy sie wiec na feste, ale plac ciagle byl piekny i kolorowy, jakby czekal na gosci i zapraszal do zabawy.
Wiecie co, a moze mieszkancy zrobili swieto slodyczy, po czym powiedzieli: Teraz wszyscy wyjezdzamy na wakacje. I zostawili wszystko i wyjechali. Na to wyglada.
Widoki w Vellano niesamowite, raj do robienia zdjec.
Po przechadzce w dol i w gore i jeszcze raz w gore i w dol i jeszcze raz… zapragnelismy cos zjesc. W Vellano sa dwie opcje: albo tawerna. Ale tam pani powiedziala, ze raczej trzeba rezerwowac i ze wszystko skonczyli… Nie byla chetna do zrobienia czegos do jedzenia. Pora byla pozna (godzina 15), wiec myslala juz o wypoczynku przed nastepna tura wieczorna.
Poszlismy wiec do restauracji-pizzerii. Gdzie pani przyjela nas z otwartymi rekami. Przeprosila, ze nie moze zbyt duzo zaoferowac, bo dzis bylo duzo osob. Zaproponowala, ze ugotuje spaghetti.
Zasiedlismy na tarasie, z ktorego widok byl niesamowity. Pani od razu podala wode do picia i koszyczek ze swiezym, toskanskim chlebem.
Za chwile „przyszla” cwiarteczka wina czerwone (tzw.un quartino).
Spaghetti bylo przepyszne, polecam! Swieze pomidory podduszone na patelni, z czosneczkiem. Pychota!
Pod koniec bardzo mila niespodzianka: do kawy pani podala ciasto cytrynowe z jablkami 🙂
Polecam te restauracje, polecam zwiedzenie Vellano!
Rzeczywiscie bardzo urokliwe miejsce.
W zadnej ksiazce o Toskanii – przeczytalam ich sporo – nie ma mowy o tym wspanialym miasteczku.
Moze sie myle,ale na pewno zapamietalabym Vellano.
Jeszcze ,na szczescie,jest sporo miejsc do odkrycia.
Oj, tak 🙂 Na cale szczescie 😉
Widzielismy to miejsce z daleka, mam nawet zdjęcie a jak wrocilismy do Polski to załowałam, ze jednak nie pojechalismy. Coz maz bal sie parkowania własnie, a tam taka kwintesencja Toskanii, takiej nie zadeptanej i te detale i te cudowne widoki..moze kiedys…
Koniecznie musicie wrocic 😉
Pieknie pokazalas Olu, Vellano. Najpiekniejsze zdjecie to te z suszacym sie na sznurku fartuchem:)
Mi tez sie to zdjecie podoba, nawet wkleilam je jako okladka na profilu facebookowym 🙂
Ja uwielbiam takie klimaty. We Włoszech bywałem często, ale zwykle podróżowałem utartymi szlakami, bo były to wyprawy w grupie lub liczne wyjazdy służbowe. Takie widoki i zdjęcia robiłem w Chorwacji.
Zdjęcia pokazałem żonie, która oszalała. Kocha takie miejsca, a jak dopadnie do aparatu to nie ma takiej karty, której by nie zapełniła zdjęciami.
Takie miejsca sa super. Mam nadzieje, ze wkrotce dojade do wszystkich 10 frakcji tzw.Svizzera Pesciatina, to wszsytkie sa przeurocze. Pozdrawiam cala rodzine 🙂
A ja zwróciłam uwagę na bladość wszystkich zdjęć, jakby były prześwietlone i od razu pomyślałam sobie z błogością o tym silnym słońcu i gorącu, które tam jest i które uwielbiam z natury. Też bym chciała tam się kiedyś znaleźć 🙂
Masz racje, slonce wchodzi prosto w obiektyw, razi w oczy, w domu natomiast ciemne pomieszczenia. Nie mam dobrego zaplecza fotograficznego. Poza tym fotki cykam szybko, bo wszyscy chca sprobowac potrawy 😉 pozdrawiam 🙂
Bardzo ciekawy blog będę częściej tutaj zaglądała. Pozdrawiam
china sie wybierzemy w dlugi weekend majowy 2018