Wieczorowe zwiedzanie Twierdzy w Vicopisano. Prawie pełnia księżyca i spadające gwiazdy.
8 sierpnia pojechaliśmy do Vicopisano na zwiedzanie Twierdzy z przewodnikiem. Nasza grupa liczyła 24 osoby, spotkaliśmy się tuż przed g. 20 na głównym placu. Przywitała nas Pani Daniela, przewodniczka z niesamowitą wiedzą.
.
.
Było powiedziane, żeby założyć adidasy, zabrać plecaki z wodą, latarki i swetry. Z tym ostatnim to może była przesada, bo w dzień jest prawie 50 stopni. To nawet jak by się schłodziło do 30 stopni to i tak byłoby gorąco. Na ale na wszelki wypadek trzymaliśmy się zaleceń. Oprócz nas tylko jedna osoba miała na nogach adidasy. Panie założyły klapki lub odkryte buty na obcasach. Chyba myślały, że chodzi o spacer po mieście i degustacji w miejscowej restauracji. A tu trzeba było się trochę powspinać.
Najpierw obeszliśmy główne punkty turystyczne w mieście. Niestety o tej porze kościół był już zamknięty. Poszliśmy pod wieżę zegarową oraz do Ogrodu Mary Shelley, o którym pisałam ponad rok temu (link tutaj).
.
.
.
.
.
Potem ruszyliśmy do restauracji na kolację. Na ulicy wisiały żyrandole, które w oryginalny sposób ją ozdabiały.
.
.
Stoły zostały przygotowane na ulicy. Czekały na nas deski wegetariańskie lub z mięsem (według wcześniejszych ustaleń) oraz dobre wino.
.
.
.
Później właścicielka namówiła wszystkich na deser. Jedni brali panna cottę, a drudzy cantuccini pieczone przez ojca właścicielki oraz Vin Santo.
.
.
Kolacja się przedłużała, gdyż po słodkim zaczęto zamawiać kawę. Po godzinie 22 wyruszyliśmy w stronę wieży Brunelleschiego. I tam pierwsze osoby przeraziły się wejściem na górę.
.
.
.
Całej grupie udało się dotrzeć na szczyt i tam okazało się, że trzeba iśc jeszcze bardziej w górę, po wewnętrznych schodach.
.
.
.
.
Stąd rozchodził się już piękny widok na okolice. Księżycowi brakowało jednego dnia, by był okrąglutki. Spadła nawet jedna gwiazda, która uradowała grupę, i każdy mógł pomyśleć jakieś życzenie. Dorzeliśmy do najwyższej wieży i tam wykruszyło się 6 osób. Postanowiły zejść na dziedziniec twierdzy (jedna czekała w ciemnościach na górze).
.
.
Wejście przez drewniany mostek było dość wąskie, zresztą widniał napis, żeby przechodzić pojedynczo.
.
.
W środku Pani Daniela snuła dalsze opowieści.
.
.
.
.
I zaczęło się wchodzenie na kolejne dwa piętra. Ja weszłam prawie na pierwsze piętro, zabrakło mi kilka schodów. Dlaczego nie odważyłam się? Miałam zablokowany prawy bark, który nie pozwalał na trzymanie się poręczy. Dodatkowo kilka dni wcześniej zdjęto mi szwy z podbródka. Instykt hamował moją ochotę wspięcia się na sam szczyt. I tak to pozostałam na tym poziomie.
.
.
W tej całej sytuacji wejście może nie było ostatecznym problemem, ale zejście już tak. Poczłapałam do 6 osób i czekaliśmy na resztę grupy.
.
.
.
Żałuję, że nie udało mi się wejść ze wszystkimi, ale z pewnością tu wrócę już w pełni zdrowia. Tylko chyba też wieczorową porą, a nie za dnia.
Przed północą opuściliśmy twierdzę i udaliśmy się do Pałacu Pretorianów, gdzie obecnie część przeznaczona jest na siedzibę urzędu. Odbywają się tu na przykład śluby cywilne. Weszliśmy tylko do pierwszej sali, gdzie Pani Daniela znowu coś opowiedziała o tym ciekawym miejscu.
.
.
.
.
Nie weszliśmy też do dawnego więzienia. Dlatego na sto procent trzeba tu jeszcze raz wrócić.
Za wizyty z przewodnikiem po Vicopisano odpowiedzialne jest Stowarzyszenie Gruppo ‘Ippolito Rosellini’ , wizyty można zamawiać telefonicznie +39 050551285 bądź mailowo [email protected] . Zwiedzać można w weekendy od 25 marca do końca listopada w godzinach:
– sobota od 15.30 do 18.00;
– niedziela od 10 do 12.00 oraz od 15.00 do 18.00
Od grudnia do marca w każdą drugą niedzielę miesiąca (w powiązaniu z targiem kolekcjonerskim w mieście) w godzinach od 10 do 12.00 oraz od 15.00 do 18.00.



































