Z walizką po księgarniach. Problem z używanymi książkami szkolnymi
W tym roku postanowiłam zrobić porządek z używanymi książkami szkolnymi. Zapakowałam je w walizkę plus ogromną torbę. Znajoma poleciła mi księgarnię w Empoli. Pojechałyśmy i od razu dowiedziałyśmy się, że wszystkie książki są już nieważne. To znaczy już ich nie mogą przyjąć, bo się zmieniły.
.
.
Nie chciałam zbytnio w to uwierzyć, więc książki zatargałam do księgarni w Pistoi. Tam sprzedawca bez zająknięcia zabrał ode mnie połowę z nich. A drugą połowę oddał mówiąc, że brakuje tomów. Za te książki oddane nie dostałam pieniędzy. Jak zostaną sprzedane to dostanę kasę. Są to wręcz symboliczne kwoty. Niektóre książki kosztowały 30 euro. Księgarnia sprzeda je za 15 euro, a mi da około 3 euro. Tak to wygląda. Ale ja nie chcę wyrzucać książek, dlatego postanowiłam je odnieść do księgarni.
Od września minęło niestety sporo czasu. Wreszcie udało się znaleźć niekompletne książki. Ponownie przydźwigałam walizkę i torbę do księgarni. Ku zdziwieniu pani wzięła tylko cztery książki. Powiedziała, że pozostałych nie bierze, bo już ma za dużo. Natomiast dwie były wilgotne, więc ich też nie przyjęła. I taka to historia z używanymi książkami szkolnymi.
Chyba muszę poczekać do następnego sezonu szkolnego. Wtedy pewnie okaże się, że wiele książek jest nieważnych, bo albo zmieniła się okładka albo napisy na pierwszej stronie….