Jedyne w swoim rodzaju toalety publiczne w Pizie. Muzeum, wystawa i księga pamiątkowa.
Ostatnio odkryłam w Pizie dość dziwne miejsce. Na pierwszy rzut oka napis informuje nas o toaletach publicznych. Jesteśmy w samym centrum miasta, pod Logge di Banchi.
.
.
.
Shodzimy schodkami i znajdujemy się w podziemiach. Po lewej stronie wiele dawnych pomieszczeń, które spełniały funkcję publicznych łazienek.
.
.
.
.
.
.
.
Tutaj nie przychodziło się tylko za tak zwaną potrzebą, ale również po to, by się wykąpać. Wiadomo dawniej w domach nie było toalet. W latach 1927 – 1966 mieszkańcy przychodzili tutaj również wyprać, wyprasować, wyczyścić obuwie, zrobić manicure, ogolić się. Podobno była też sala do pisania. Na wejściu wisi jeszcze cennik usług.
.
.
W internecie wyczytałam również, że w 1925 roku przedsiębiorca Cleopatro Cobianchi otrzymał pozwolenie na stworznie hotelu dziennego. Hotel dzienny to miejsce, w którym obywatel może w ciągu dnia znaleźć różne usługi, np. toalety, fryzjera, obcięcie paznokci itd. chodziło o pomieszczenia podziemne służące do higieny osobistej. Pomyślmy o podróżnikach, którzy znajdują się przejazdem w dużym mieście i potrzebują się odświeżyć.
Inauguracja dzienego hotelu w Pizie odbyła się w 1926 roku. Prysznice, wanny czy wc były podzielone na 1 i 2 klasę. Zresztą do tej pory na niektórych drzwiach widnieje taki oto napis:
.
.
W 1966 roku hotel został zamknięty ze względu na powódź. Woda z Arno niestety spowodowała ogromne straty we wnętrzu.
Podobno było to też miejsce spotkań panów z paniami. Wiecie o co chodzi…
A jak wygląda to podziemie dzisiaj? Każde pomieszczenie jest zachowane w dość dobrym stanie. Na ścianach wiszą zdjęcia. To wystawa pt. Podróż w podziemnej Pizie. Fotografie pochodzą z książki o tym samym tytule autorstwa Federico Pellicci i Sandro Noto, redaktorów gazety Seconda Cronaca.
.
.
Po lewej stronie znajdują się czynne toalety publiczne. Pan siedzący przy biurku pobiera kwotę 0,50 euro za osobę. Na przeciwko w pomieszczeniu stoi dawna maszyna do prasowania, mocno nadgryziona przez czas.
.
.
Cofamy się grubo w przeszłość. Toalety mogą zszkokowacć. Może stąd zapłacimy tu o połowę mniej niż na przykład na stacji kolejowej. Nie opublikuję fotografii toalety, z której można skorzystać, bo nie chcę żeby zrobiło Wam się słabo. Nadmienię tylko, że możecie trafić na tzw. toaletę turecką, czyli prosto mówiąc dziurę…
Jeszcze bardziej zdziwią nas pomieszczenia z umywalkami, które, jak dla mnie, wydawały się częścią muzealną.
.
.
.
Jednym słowem ciekawe odkrycie i przeżycie.
A na koniec można jeszcze wpisać się do księgi pamiątkowej.
.
.
Ja byłam tak zszokowana tym miejscem, że nie zostawiłam żadnego komentarza. Może kiedyś jeszcze tam wrócę z ciekawości i zobaczę jakie wrażenie wywrze na mnie to miejsce.
Zastanawiam się czy w Polsce Sanepid trzymał by takie toalety otwarte?