Livorno w deszczu. Główny targ i taras Mascagni.
Tak jak Florencja ma budynek/targ Mercato San Lorenzo tak i Livorno ma Mercato delle Vettovaglie nazywany po prostu głównym targiem, rynkiem (Mercato centrale). Znajduje się na ulicy Buontalenti. Jest otwarty od poniedziałku do soboty w godzinah od 7.30 do 14.00.
.
.
To ogromny budynek, którego budowa rozpoczęła się w 1890 roku, a zakończyła w 1894 roku. Na pomysł wpadł burmistrz Nicola Costella, który chciał dac impuls miejscowemu handlowi. Zaprojektował go Angiolo Badaloni. Targ znajduje się w strategicznym miejscu. Nie tylko w samym budynku odbywa się sprzedaż, ale również na zewnątrz. W słoneczny dzień musi tu byc niesamowity ruch, w deszczu handel nieco zamiera i miejsce staje się łatwiejsze do zwiedzenia.
.
.
.
.
W czasie II wojny światowej budynek został częściowo zniszczony. Podobno Amerykanie używali go jako garażu dla aut. Na szczęście odnowiono budynek i ponownie zaczął pełnic pierwotną rolę handlu miejskiego. Znaczącego remontu dokonano w 1997 roku i budynek wrócił do dawnej świetności.
Mercato delle Vettovaglie jest drugim co do wielkości zamkniętym budynkiem/targiem w Europie, ma 4800 metrów kwadratowych. Największy podobno znajduje się w Rydze na Łotwie.
.
.
Na parterze znajdują się stoiska, natomiast na dole pomieszczenia piwniczne z chłodniami. Jest ich podobno 92. Na pierwszym piętrze są magazyny, a na drugim gdzie były biura dawniej znajdowało się studio słynnego malarza Amadeo Modigliani.
Stoisk jest wiele, ale niektóre z nich są zamknięte. Ma się wrażenie, że Mercato przechodzi kryzys i potrzebna jest szybka interwencja w kierunku ożywienia handlu. Znajduje się tu sporo barów, lokalików gastronomicznych gdzie można zjeśc charakterystyczne potrawy z Livorno. Nie braknie ceciny (cienkiego placka z mąki z ciecierzycy oraz grubo posypanego świeżo zmielonego pieprzu) lub schiacciaty ze skwarkami są roschette livornesi, słone ciastka. Na stoiskach piekarniczych jest niesamowity wybór chleba, bułeczek czy innych słonych wypieków.
.
.
.
Jest też sporo sklepów mięsnych i trochę rybnych.
.
.
.
W jednym rogu budynku postawiono automat do rycyclingu plastikowych butelek.
.
.
Wypicie dobrej kawy spowoduje przypływ energii, wzmocni nas i pozwoli na dalsze zwiedzanie miasta.
.
.
.
Ja tak właśnie zrobiłam i pełna entuzjamu udałam się na Taras Mascagni. Niestety pogoda nie sprzyjała i przemoczyłam się całkowicie. W butach dosłownie chlupała mi woda.
.
.
.
Do samej barierki nie doszłam, bo fale wyskakiwały z wielkim impetem. Wiatr był taki, że starałam się utrzymac parasol w pionie. Deszcz zacinał ze wszyskich stron, mokre włosy wchodziły do oczu i uniemożliwiały zrobienie zdjęc. Zresztą niemalże od razu zaciął mi się telefon (nigdy tego nie robił) i fotografii nie mam zbyt dużo.
.
.
.
.
Już wiem, że niebawem muszę tam wrócic i zrobic lepsze zdjęcia głównego targu. Przede wszystkim chcę zobaczyc, czy będę mogła windą pojechac na pierwsze i drugie piętro i obejrzec stoiska z góry.
Poniżej jeszcze kilka widoków z miasta.
.
.
.
.
.
.