Zbieranie fig oraz winogron
Cristina nalezy do osob, ktore nie traktuja swoich upraw zadnymi chemikaliami.
W sobote zostalismy zaproszeni na zbieranie fig.
Zrobilam schiacciate z winogronami, ktora od razu zostala pokrojona na kawalki i zjedzona. Przyszla sasiadka Cristiny. Jej tez smakowala schiacciata.
Pieski Cristiny nie odstepowaly Julci na krok, tez chcialy kawalek ciasta.
Drzewa figowe kusily iloscia owocow. Zbieranie bylo tak wciagajace, ze zebralismy chyba kilkanascie kilo.
U Cristiny jest rowniez gaj oliwny. Zobaczcie jakie piekne kolory:
Zachwycilo mnie drzewko migdalowe. Nigdy jeszcze nie widzialam, jak one rosna.
Do grona zbieraczy dolaczyla Laura – corka murarza oraz maz Cristiny: Franco. Obdarowal nas lisciami rzepy, ktore sa przewspaniale! Wystarczy je ugotowac, a potem podsmazyc na oliwie z pokrojonym czosnkiem i gotowe. Ja jeszcze spryskuje je sokiem ze swiezej cytryny.
Zza pomidorow i „czarnej kapusty” spogladal kotek, ktory nazywa sie Brivido (tlum.dreszcz).
Niektore krzaczki baklazanow jeszcze kwitly, a na niektorych wisialy jasno-fioletowe
warzywa.
Po warzywach przyszla kolej na pozdrowienie koz, ktore jedza wszystko to, co napotkaja. Nawet drzewa oliwkowe.
W ogrodzie rosly jeszcze jablka oraz kiwi.
Nastepnie sasiadla Cristiny, ktora sprobowala mojego ciasta, zaprosila nas na
zbieranie winogron.
Wszystkiemu przygladal sie kot wlascicieli.
U sasiadki Cristiny rosla niesamowita szalwia. Miala przeogromne liscie, tak miesiste, jakby pluszowe. Podobno wspaniale nadaja sie do smazenia (tzw. salvia fritta).
Po tym, jak zebralismy cala skrzynke winogron usiedlismy i zajadalismy sie nimi.
Jak wspaniale miec wlasny ogrod! Narazie mozemy tylko pozazdroscic…