Jednodniowe warsztaty kulinarne w przemiłym towarzystwie
Ponownie zebrałyśmy się w bardzo miłym gronie i przygotowywałyśmy dania kuchni włoskiej i toskańskiej.

Panie poprosiły z wyprzedzeniem, by w menu znalazła się schiacciata. Postanowiłam podzielić się starym toskańskim przepisem z dodatkiem ziemniaków. Zrobiłyśmy dwie wersje: jedną klasyczną, polaną samą oliwą z solą, a drugą z rozmarynem.

Ziemniaki ugotowałam wcześniej w domu, by od razu przystąpić do zagniatania ciasta.

Ciasto starałyśmy się trzymać w ciepłym miejscu tak, by dobrze i szybko wyrosło. Nie miałyśmy wielu godzin do dyspozycji, ale mimo tego efekt był zadawalający. Tuż przed włożeniem blach do pieca panie zrobiły jeszcze dziurki w cieście i polały je roztworem oliwno – wodno – solnym.

Upieczona schiacciata później szybko znikała ze stołu.

Panie, które nie zagniatały ciasta na schiacciatę zajęły się zagniataniem ciasta na makaron jajeczny.

W programie miałyśmy tagliatelle z sosem ricottowo – bazyliowym z orzechami włoskimi.
Magda miksowała sos, a panie rozkładały makaron na ściereczkach, który trochę się podsuszył.

Tagliatelle robiłyśmy na trzy sposoby, między innymi w magicznym „urządzeniu” z Apulii:

Była też klasyczna maszynka do robienia makaronu:

Miłą niespodzianką było pesto z liści rzodkiewek. Zainteresowanych odsyłam do książki Zielona Toskania skąd ten przepis pochodzi. Obok crostini z tym pesto stanęły bruschetty z pomidorami.

Pomidory pochodziły od znajomego rolnika. Zioła zebrała Julcia, która również uczestniczyła w warsztatach.

Pomogła również przy robieniu zdjęć oraz pracach w kuchni. Np. zajęła się wyciskaniem soku z cytryny oraz tarciu skórki z cytryny.

Cytryna była składnikiem zupy z zielonego groszku, która również smakowała paniom.

Warsztaty zorganizowała Magda Knitter, z którą już niebawem spotkam się w Toskanii. Przyjedzie ona z grupą pań i będą mieszkać w Montecatini Terme. A jednego dnia będziemy wspólnie gotować na toskańskiej wsi. Na warsztaty rozwojowe u Magdy pozostało dosłownie kilka miejsc, zainteresowanych odsyłam do tego linka.

Na deser upiekłyśmy jedno z ulubionych ciast na warsztatach, z dodatkiem rozmarynu i gorzkiej czekolady.

Ciasto prosto z pieca trafiło na stół. Ciepłe smakowało wyśmienicie.

Po zakończeniu prac w kuchni postanowiłyśmy zrobić sobie grupowe zdjęcia.

Wszystkim paniom serdecznie dziękuję za cudownie spędzony czas!










