Degustacja win, oliwy, a na koniec lody
Podczas pobytu w Toskanii na warsztatach gotowania staramy się jak najlepiej spędzić czas. Jeśli mamy na to ochotę to jedziemy np. na degustację win i oliwy do zaprzyjaźnionej winnicy.
Tak stało się za ostatnim razem. Na wzgórzach Lukki przeniosłyśmy się w inny wymiar. Sami popatrzcie jakie widoki.
W takiej panoramie aż się prosi o grupowe zdjęcia.
Wizyta zaczęła się od obejrzenia starych piwnic, w których po 5 lat leżakują wina.
Bardzo lubię słuchać tych opowieści. Byłam tam już tyle razy, a za każdym razem wynoszę coś nowego.
Po części krajoznawczej przechodzimy do degustacji. Ze względu na to, że zawsze jestem kierowcą moje próbowanie limituje się tylko do umoczenia ust w moim ulubionym Vin Santo.
W winnicy wychodzą zawsze świetne zdjęcia, których robię wiele i potem wzdycham, jak tam jest pięknie.
Dziewczyny też zrobiły sporo zdjęć, a ja uwieczniłam je podczas degustacji.
Mam nadzieję, że niebawem tu powrócę. Może z kolejną grupą gotującą.
Tymczasem po degustacji pojechałyśmy jeszcze przejść się po Pistoi. A jak już byłyśmy w samym centrum to zajrzałyśmy do Betty i jej męża, którzy prowadzą wyśmienitą lodziarnię. Ja wzięłam czereśniowe i mango.
Betty pomagała w wyborze smaków i na paletkach dawała lody do spróbowania. Usiadłyśmy sobie na ławeczce i delektowałyśmy się pysznościami.
I tak to kolejny dzień minął nam w bardzo fajnych nastrojach i z uśmiechami na ustach.
Wspaniałe.
I zawsze ten akcent na zakończenie czyli kawa lub tym razem lody.
Bardzo lubię odwiedzać ten blog.
Pozdrawiam
Pozdrawiam serdecznie, A.