Wyjątkowy luty i marzec
Nie pamiętam takiego roku, żeby niemalże non stop padało przez luty i marzec.
Zazwyczaj obfite deszcze przychodzą w listopadzie. W marcu jest już wiosna i człowiek przestawia się na ciepłe tory. A tu po mrozie owszem, nadeszło kilka dni z 17 stopniami na termometrze. Ale ciągle przy tym padało.
W tym tygodniu zapowiadają powrót Buriata, ma powrócić chłód. Pierwsze oznaki są, bo na termometrze dochodzi co najwyżej do 10 stopni. Rano 6 stopni. I pada…
Ktoś nawet wspomniał o minusowych temperaturach. Dla pewności wszystkie rośliny wystawione na zewnątrz ponownie wróciły do domu. Znów zagęściło się w salonie i nie ma przejścia na taras.
Oby się wreszcie wypadało, bo ciśnienie jest niziuteńkie i człowiek cały czas myśli o kawie. Trekking jest szaro bury i zawsze z parasolką. Ale jest!