Toskańskie spotkanie z panią Anną
Pani Anna zna mojego bloga i przeczytala moje ksiazki. W tym tygodniu, wraz z mezem przyjechala do Toskanii. Spotkalismy sie na obiedzie. A, ze najlepsze jest tradycyjne jedzenie, to udalismy sie do Gabrielli.
Kretymi drogami dotarlismy na prawdziwa, toskanska wies.
Gabriella przygotowala tyle rzeczy do jedzenia, ze wszystkiego nie zdolalismy zjesc. Przystawki pokryly caly stol: surowa szynka toskanska, salceson, swieza ricotta, sery kozie i owcze do posmakowania z miodem lub fantastyczna galaretka jablkowa, kilka rodzajow crostini: z pomidorem, z watrobka, z warzywami i ze smalcem.
Byly tez oliwki w lekko slonej zalewie oraz wspaniale suszone pomidory, ktore przygotowana mama Gabrielli. Byly suszone na sloncu. Zachwycaly slodycza i wydawalo sie, ze zostaly marynowane w miodzie.
Na glowne danie dostalismy penne z maki z plaskurki z warzywami (duszonym kalafiorem, cukinia i kwiatami cukinii). Makaron te byl lekko slodkawy. Mysle, ze to zasluga kalafiora.
Skonczylibysmy na przystawkach, ale makaron tez kusil. Pozniej czulismy sie pelni. A tu jeszcze deser: dwa rodzaje ciastek, oczywiscie wypiekanych w agroturystyce Gabrielli: jedne z maki pszennej, a drugie z maki z plaskurki. Wspaniale smakowaly maczane w Vin Santo oraz w czarnej, mocnej kawie.
Na takie obiady mozna by chodzic codziennie 🙂 Wspaniale smaki i wspaniale towarzystwo.
Było cudownie Pani Olu,my już od wczoraj w domu,pada deszcz i jest 12stopni, brrrr:'(
Wracam do Toskanii!!!!!
Pozdrawiamy serdecznie:-)
Goraco Panstwa pozdrawiam, do nastepnego spotkania!
Jak milo mina czas!