Intruzi wegetarianie i inni dziwacy
Od dawna wiadomo, ze tzw. diete speciali, specjalne diety to kula u nogi dla gminy (wloskiej). Chodzi o niewielka ilosc dzieci, ktorych malo kto obchodzi co jedza i jakiej jakosci. Mojemu dziecku juz kilka razy zapomniano przywiezc jedzenia (firma przygotowujaca dania znajduje sie az we Florencji! czyli, ze jedzenie jedzie prawie 40 km do Pistoi) i wzamian podano kromki chleba z oliwa.
Jak wiecie zostalam wybrana na przedstawicielke klasowa do spraw stolowki. Nawet mnie to ucieszylo, bo jak wiecie sprawy kulinarne mnie interesuja. Dodatkowo ucieszylam sie, ze bede przedstawicielka przede wszystkim dzieci, ktore nie jedza miesa lub maja tzw. specjalne diety (kto uczulony na gluten, kto na rosliny straczkowe…).
Dwa tygodnie przed wyznaczona data podkreslilam przedstawicielce nauczycieli do spraw stolowki, ze jestem wegetarianka i przyjde probowac jedzenia wegetarianskiego.
W dzien wizyty na stolowce zawiadomiono mnie, ze dania specjalne nie sa zamawiane i ze mozna przyjsc i sprobowac tego, co jedza wszyscy.
Oburzylo mnie to. A co z tymi, co jedza inaczej? Nie moge sprobowac tego, co je moja corka? Ciagle mowi, ze sery sa obrzydliwe i je zostawia.
Wrocilam do domu i od razu zaczelam pisac list do dyrektora i biura szkolnictwa publicznego w Pistoi. Za chwile zadzwonila przedstawicielka szkolna do spraw stolowki i potwierdzila to co zostalo mi juz powiedziane. Jedyne co mogla poradzic, to zebym przyszla w godzinach kiedy akurat Julcia bedzie jadla obiad i ze z jej talerza odejma troche i dadza mi do sprobowania… Zgodzilam sie.
Oczywiscie poprosilam, by na talerzu dano mi doslownie dwie kluski. Zeby sprobowac czy sa dobre czy nie. O dziwo danie bylo gorace, sos bardzo dobry. Kluski jednak bardzo al dente.
Drugie danie calkowicie mnie zaskoczylo. Pani przyniosla mi dwie paczuszki zapakowanych paseczkow sera parmigiano. Nie otwieralysmy zaprasowanej paczki, gdyz porcji nie mozna bylo podzielic. I to bylo drugie danie Julci-wegetarianki. Natomiast jako dodatek dostala fasolke szparagowa w oliwie. Bardziej to pasowalo na drugie, niz jako dodatek.
Na koniec dzieci dostaly po jablku.
I tak wygladala moja pierwsza wizyta na stolowce szkolnej.
no coz problemy zbiorowego zywienia….czy nie lepiej zeby dziecko bralo cos z domu? Nie wiem jak dlugo Julcia ma zajecia w szkole, ale gdyby wziela owoce czy warzywa pokrojone z domu lub „sloiczkowe” jedzenie np. müsli z jogurtem lub salatke z ryzem,makaronem itp. i do tego dresing,
tutaj pomysly
http://wystarczy-mniej.blogspot.de/2016/01/zamiast-kanapek.html?showComment=1454076186427#c3351437211098287237
a wieczorem w domu zjadlo cos cieplego….
Szkola dziala w godzinach 8.30-16.30
O 10 godzinie maja drugie sniadanie, ktore przynosi sie z domu (kanapka, owoce, itd.)
Problem ze stolowka jest taki, ze na obiad przynoszony z domu musi sie zgodzic dietetystka z Biura Publicznej Edukacji. Naszej weganskiej diety nigdy by nie zaakceptowala, bo weganie nie sa w ogole dopuszczeni do stolowki 🙁