Pierwszy kurs piekarniczy za nami
W tym tygodniu odbył się pierwszy kurs piekarniczy. Do tej pory warsztaty kulinarne obejmowały różne dziedziny. Tym razem skupiliśmy się tylko na wypiekach z mąki i drożdży. Było to nowe doświadczenie i bardzo cieszę się, że wreszcie doszło do jego realizacji. Myślałam o tym od dłuższego czasu, ale nie wiadomo dlaczego, projekt odkładałam wciąż na kolejny sezon turystyczny.
Jak wyglądał nasz kurs?
Każdy dzień zaczynaliśmy oczywiście od dobrej kawy. A później ruszaliśmy do zagniatania.
.
.
.
Pierwszy dzień skupiony był na różnych przepisach na pizzę. Dodatkowo upiekliśmy chlep apulijski i zagnietliśmy bułe czki Świętego Antoniego.
.
.
.
.
.
.
.
Pizzę robiliśmy w piecu drzewnym. Panowie zajęli się rozpalaniem, a panie krojeniem składników na pizze. Później tylko wymyślaliśmy coraz to nowe smaki. A pizza wychodziła hurtowo z pieca.
.
.
.
.
.
.
Drugi dzień rozpoczęliśmy od zebrania świeżych ziół. Poszatkowaliśmy rozmaryn i ułożyliśmy go na wyrośniętym cieście na jasną schiacciatę.
.
.
.
Planowo mieliśmy zrobic trzy rodzaje grissini. A stanęło na pięciu…. z koprem włoskim, z suszonymi pomidorami, zielonymi oliwkami, czarnymi oliwkami oraz z sezamem.
.
.
.
Do wszystkich przysmaków zmiksowaliśmy sobie pesto z liści rzodkiewek, które odniosło duży sukces. Później uczestnicy kursu odtwarzali to pesto w apartamentach w willi, w której mieszkali.
Świeży rozmaryn posłużył również do słynnych pandiramerino czyli toskańskich bułeczek z rozmarynem.
.
.
Z bigi, toskańskiego zaczynu, wyrobiliśmy ciasto na chleb toskański, który obowiązkowo jest bez soli.
.
.
.
Kolejny dzień rozpoczął się namaczaniem chleba w mleku na ciasto (również z Toskanii) z amaretti.
.
.
.
Zrobiliśmy tigelle znane w regionie Emilia Romania oraz upiekliśmy cecinę, którą możecie spotkac w piekarniach w Toskanii oraz w Ligurii.
.
.
.
Nie zabrakło moich ulubionych messicani, które uczestnicy bardzo dobrze nafaszerowali.
.
.
.
Każdego dnia po zakończeniu naszych prac nakrywaliśmy długi stół przed willą i zasiadaliśmy do wspólnego posiłku. Była z nami oczywiś cie Maria, właścicielka willi wakacyjnej.
.
.
.
.
Tigelle oraz schiacciaty faszerowaliśmy według uznania i upodobań. Był też krem orzechowy, więc przekładało się nim też tigelle.
.
.
.
Tym razem na kursie była przewaga mężczyzn. Silne mięśnie pracowały ze dwojoną siłą przy zagniataniu.
.
.
.
Było dużo śmiechu, degustacji i sporo kawy. Jednym słowem było fajnie i pysznie!
.
A niebawem kolejne warsztaty, tym razem ogólnego włoskiego gotowania z przewagą toskańskich potraw.
Zainteresowanych zachęcam do zapoznania się z programem, proszę kliknąc TUTAJ. Widzimy się w dniach od 1 do 8 lipca.
.