Zapach polskich świąt
Wczoraj zebrało nam się na pieczenie pierniczków. A że mamy do obdarowania sporo osób, to ciasto zagniotłyśmy z 4 porcji.
W sumie wałkowaniem, wycinaniem i pieczeniem zajmowałyśmy się przez ponad trzy godziny.
Foremek do dyspozycji miałyśmy ze sto, ale wybrałyśmy klasykę świąteczną. Dodałyśmy też głowę konia i misia. Fajnie wyszedł koń na biegunach. Tylko duży, musimy poszukać mniejszej wersji.
Nie zabrakło choinek ze szparą, dzięki której choinka ląduje na filiżance z kawą.
W przerwach dwunastominutowych do pieca wchodziły nowe ciastka, wszystko szło taśmowo.
W domu unosił się wspaniały zapach piernikowy. Uwielbiam!
Niektóre pierniczki mają dziurkę, zostaną powieszone na choinkę. Po tak hurtowym pieczeniu przyszła chęc dalszego pieczenia. A Wy już pieczecie pierniczki?