Pandemia, dozwolone koce w szkole i krzesła na kółkach
Włos się na głowie jeży kiedy słucha się opowieści dzieci, które wracają z zajęć szkolnych. Jesień nastała i nie ma co ukrywać, ale również w Toskanii zrobiło się chłodniej. Rano jest około 12 stopni, tak więc trzeba się cieplej ubrać. W godzinach obiadowych ociepla się do 20 stopni, ale dzieci siedzą przecież w ławkach szkolnych i jest im zimno. Dlaczego? A to dlatego, że według rozporządzenia (chyba szkolnego) ze względu na panującą pandemię w klasach muszą być otwarte okna. Przez 6 godzin w klasie krąży powietrze z zewnątrz. Od paru dni Julcia zakłada podwójne skarpetki. A dzisiaj przyszła do domu z informacją, że pozwolono przynosić koce. Tylko, można nim przykryć nogi, a nie całe ciało. Dodatkowo Ci, co chcą, mogą przynieść termofor (poduszkę z gorącą wodą ogrzewającą ciało).
Od Mamy z innej szkoły wiem, że córka siedzi w klasie w kurtce. Czy tak mają wyglądać lekcje? Julcia mówi, że niedługo przydałyby się rękawiczki, ale jak w nich pisać?
Dodatkowo dzieci muszą mieć non stop założone maski ochronne. Oddychać tak przez sześć godzin dziennie nie jest ani przyjemne, ani (moim zdaniem) zdrowe. Poprawcie mnie jeśli się mylę.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/10/IMG_20201006_135806-1024x768.jpg)
Profesorzy muszą prowadzić rejestr wychodzenia dzieci do toalety (nazwisko i godzina) oraz wchodzenia osób z zewnątrz (inny profesor, wicedyrektor, itd.).
Na dniach przyjadą chyba krzesła na kółkach. Nadal nie rozwiązała się tajemnica dlaczego akurat krzesła ruchome podczas pandemii. Tymczasem przed szkołami w Pistoi kumulują się niepotrzebne krzesła oraz przy okazji inne wyposażenie szkolne, widocznie niepotrzebne, do wyrzucenia.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/10/IMG_20201013_102630-1024x768.jpg)
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/10/IMG_20201013_102617-1024x768.jpg)
Przepraszam, Olu, nie mogę tego czytać, to jakaś paranoja. Oczywiście nie Twoja, tylko globalna. Że wirus jest – to wiadomo, ale to przecież nie jest dżuma albo czarna ospa. To tylko wirus powodujący problemy w drogach oddechowych, podobnie jak grypa czy bakteryjne lub wirusowe zapalenie płuc. A tymczasem wszelkie władze popadają w taki stan, jakby to była bezwzględnie śmiertelna choroba, zabiajająca każdego, który zetknie się z wirusem.Już nie da się tego wszystkiego czytać. Jednak dziękuję Ci za doniesienia z Toskanii – dzięki temu wiem, że paranoja jest ogólnoświatowa.
Aż czasem wolalabym sie cofnąć do XIX wieku, gdy nikt nic nie wiedział o zarazkach…
U nas w kraju to samo.