Jedna klasa na kwarantannie i krzesła na kółkach
Wcześniej czy później musiało się zdarzyć. Dzisiaj z samego rano rodzice dostali komunikat od dyrekcji szkoły, że jedna z drugich klas gimnazjalnych idzie na kwarantannę. Wczoraj u jednego dziecka zdiagnozowano koronawirusa. Podniósł się alarm w całej szkole. Gorąca linia trwa pomiędzy rodzicami. Czekamy na dalsze informacje.
Dodatkowo w drugiej szkole w Pistoi jedna z trzecich klas gimnazjalnych też poszła na kwarantannę.
W tych dniach coraz więcej nauczycieli idzie na chorobowe. Wspomniałam już wcześniej, że jednego dnia Julcia miała 3 godziny francuskiego, żeby jakoś załatać dziury.
A propos ochrony to już drugi raz dzieci dostały po 2 sztuki masek.
To co niepokoi to fakt, że dzieci muszą maski nosić non stop. Wczoraj Julcia miała ją na ustach przez 5 godzin lekcyjnych, gdyż profesorowie powiedzieli, że tak nakazuje obecny dekret rządowy. Na szóstej lekcji pani powiedziała, że wcale tak nie jest i że dzieci mogą zdjąć maski. Musiały je zakładać tylko w momencie, kiedy przez klasę przechodziła nauczycielka bądź ktoś z uczniów wstawał z ławki i udawał się do tablicy czy toalety.
Z nowości dzieci zostały poinformowane, że niebawem nastąpi wymiana ławek. Stare prawdopodonie zostaną wyrzucone, a przyjadą nowe z kółkami. Zresztą już kilka krzeseł poleciało na śmietnik.
Julcia powiedziała, że gmina wyposaża za darmo szkoły w te krzesła. Dlaczego podczas pandemii dzieci muszą siedzieć na krzesłach z kółkami? Chodzi o szybkie przemieszaczanie się w celu zachowania bezpiecznego dystansu? Nie wiem…..
Tymczasem w internecie krąży foto, na której widać włoskiego premiera w masce ochronnej który zadaje pytanie:
Jak stoicie ze świeżymi drożdżami?