Pustki w kinie w Prato
Wczoraj wybrałyśmy się do kina. W Pistoi nie było nic ciekawego, więc wyruszyłyśmy do Prato. Z domu wyszłyśmy trochę wcześniej, bo spodziewałam się ze trzeba będzie czekac na zakup biletów. W dobie pandemii pewnie wszystko idzie wolniej i w odległości. Gdyby była długa kolejka, a ludzie przyklejeni do siebie to w ogóle bym nie poszła.
Ku wielkiemu zdziwieniu nie było nikogo. Kasy były zamknięte, więc pomyślałam, że seanse są odwołane. Okazało się, że bilety kupuje się w barze kinowym. Pan powiedział ze smutkiem, że czasy są jakie są i nie ma nikogo….
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/09/IMG_20200919_161844-1024x768.jpg)
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/09/IMG_20200919_161839-1024x768.jpg)
Pan, który sprawdza bilety powiedział, żebyśmy od razu poszły do sali kinowej. Nawet nie rzucił okiem na bilety.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/09/IMG_20200919_161834-1024x768.jpg)
Jeszcze minutę przed seansem byłyśmy same.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/09/IMG_20200919_164529-1024x768.jpg)
Potem weszła jedna pani z córką. Byłyśmy we cztery.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2020/09/IMG_20200919_162419-1024x768.jpg)
Kiedy film się zaczynał wszedł jeszcze jeden pan z córką. Film obejrzeliśmy więc w szóstkę.
Smutne to czasy i rodzi się pytanie jak właścieciele kin utrzymają swój biznes. Sklepy padają jedne po drugich. Ostatnio na viale Matteotti w Pistoi zamknięto słynny obuwniczy Tip Tap. Buty kupowały tam całe pokolenia…