Pierwszy tydzień stażu w piekarni
Za mną pierwszy tydzień stażu. Zapewne najcięższy, bo trzeba było się wdrożyć.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190614_145428_616-1024x1024.jpg)
Jazda rowerem po mieście o 23.30 okazała się bardzo przyjemna, gdyż 10 czerwca skończyła się szkoła i Włosi rozpoczęli dziecięce wakacje. Przed północą lodziarnia na ulicy Dalmazia jest jeszcze mocno oblegiwana. W przydomowych ogródkach ludzie sobie siedzą i głośno dyskutują. Jeżdżą auta i skutery. Na głównej ulicy spory ruch.
Pracuję z piekarzem, który ten zawód uprawia od 35 lat. Jest sam sobie sterem i żaglem i wszystko wykonuje sam. Do 4 rano nie widzi nikogo. W pracy towarzyszy mu jedynie muzyka, dyskotekowa, albo nostalgiczna typu Claudio Baglioni… Po kilku kawałkach proszę go o zmianę na coś żywszego. No to puszcza Vasco Rossi…. Raz udało mi się poprosić o Giorgię.
Dopiero o 4 rano przychodzi obecna właścicielka piekarni i zaczyna rozdzielać pieczywo do różnych sklepów.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190615_190426_739-819x1024.jpg)
Sporo jest do rozdzielania, szczególnie z piątku na sobotę. Pieczenie idzie pełną parą, a ile rodzajów pieczywa wychodzi z pieca to nie wiem!
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190614_010422-768x1024.jpg)
Po każdej partii przygotowywania danego pieczywa i włożenia go do pieca trzeba zamieść całe pomieszczenie, gdyż na mące można się poślizgnąć. Kto by pomyślał, a jednak trzeba bardzo uważać. Nie pomogą nawet buty przeciwpoślizgowe. Poza tym wózki z blachami na mące nie dają radę jeździć, trzeba szybko działać. W piekarni liczy się każda minuta.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190615_034937-1024x768.jpg)
Pierwsze noce były nielekkie. Najgorszy przedział czasowy od 1 do 2 w nocy, gdzie wskazówki zegara w ogóle się nie przesuwały.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190612_022228-768x1024.jpg)
Zmieniłam parę rzeczy w obecnym życiu i teraz czas w piekarni biegnie równomiernie. A mianowicie przed wyjściem z domu coś jem. W większności przypadków są to kanapki. Trudno, dieta mi niech przebaczy, ale zjedzenie czegoś konkretnego w tym przypadku daje mi siłę. Pierwszej nocy byłam na bananie i o 4 rano brakowało mi sił.
Do kanapek robię sobie mocną kawę. I to stawia na nogi. Ze sobą natomiast zabieram 2 litry wody, bo tyle mniej więcej piję w piekarni. Upał jest taki, że trudno opisać. Pot spływa nawet po łokciach. Piekarz Luka nauczył mnie też swojej sztuczki. Mówi, że jak się czuje sennie to idzie umyć sobie buzię w zimnej wodzie. Rzeczywiście orzeźwienie nadchodzi i można pracować dalej. Ja jeszcze dodaję do tego zmywanie misek i miseczek, pracę, której nikt nie lubi. A dla mnie to sposób na ochłodę, bo do wiader po zaczynach trzeba wkładać ręce po same łokcie albo i ramiona.
Tak jak wspomniałam o 4 rano przychodzi właścicielka piekarni. I robi nam i sobie kawę. Cukier przemieszany jest z laskami wanilii, dzięki czemu z puszki wychodzi piękny zapach. Muszę to zastosować w domu.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190613_044615-768x1024.jpg)
Początkowo robiłam jedno lub dwa zdjęcia, bo nie za bardzo wiedziałam czy mogę nadużywać gościnności. Ale jak Luka mi powiedział cytuję: Rób co chcesz! to wiecie co to dla mnie oznaczało.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190615_190533_567-1024x1024.jpg)
Oczywiście czasu jest bardzo bardzo mało na wyciągnięcie telefonu i pstryknięcie zdjęcia. Ale jak tylko nadarza się okazja to dla mnie jest tylko szczęście i dodatkowy uśmiech na twarzy. A Luka się tylko dziwi i pyta po co mi to.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190613_195658_457-819x1024.jpg)
Wypiekamy słodkie i słone. Podobno czasem zdarzają się zamówienia na jakieś uroczystości. Luka dumnie mówi, że możemy przygotować wszystko.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190615_034539-768x1024.jpg)
Wypiekamy mega długie schiacciaty, które potem szkoda kroić, takie są piękne.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190613_024933-768x1024.jpg)
W piątek w nocy zrobiliśmy też takie długie pizze. A na blachach wypiekaliśmy pizze margherite oraz z cebulą i pomidorami. W naszym codziennym programie jest również cienka schiacciata, która na życzenie klientów zostaje lekko przypalana w piecu. Włosi lubią dobrze wypieczone. Ja trochę mniej.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190615_034006-768x1024.jpg)
Po kawie o 4 rano jest już z górki.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190613_195522_903-819x1024.jpg)
Rano wracam do domu, ptaszki pięknie śpiewają, róże mocno pachną, cała droga jest dla mnie. Czasem przejeżdżam przez Park Villone, gdzie jest aleja platanowa.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190613_051921-768x1024.jpg)
Piekarz Luka codziennie pakuje mi na wynos różne rodzaje pieczywa. Tak więc z koszyka na rowerze pięknie wyglądają na świat bagietki czy na przykład chleb apulijski. I oczywiście roznosi się wspaniały zapach.
![](https://aleksandraseghi.com/wp-content/uploads/2019/06/IMG_20190615_053402-768x1024.jpg)
Zaczyna się nowy tydzień. Energia nie opuszcza, chęć poznawania nowego jest oczywiście wielka. Niebawem na blogu pojawi się nowość, przepis, który odkryłam podczas stażu. Pychota!
😊