Praktyki w piekarni
W środy na praktyki zabieram się z Andreą. Uwielbiam beztroskę Włochów. Andrea przyjechał po mnie 10 minut spóźniony co oznaczało, że minimum 10/15 minut będziemy spóźnieni. Pomimo obsunięcia w czasie, jak tylko wsiadłam do auta spytał się mnie czy po drodze zatrzymamy się do baru na kawę. Przed barem nie było wolnych miejsc więc Andrea stanął w drugim rzędzie zastawiając wyjazd przynajmniej dwóm autom. Wyskoczyliśmy z samochodu, przebiegliśmy w struchach deszczu do wnętrza. Wypiliśmy kawę w towarzystwie Królewny Śnieżki i 7 krasnoludków.
Wyruszyliśmy na praktyki do piekarni. Pomimo spóźnienia nic nie opuściliśmy, bo jeszcze nie było naszego nauczyciela. Wszyscy stali w części sklepowej i czekali.
Nasz coach jak tylko wszedł to zrobił sobie kawę. Jeszcze chwilę pogaduszek i dopiero rozpoczęliśmy praktyki. Po dwóch godzinach zrobiono nam przerwę na kawę. Dla niektórych była to już 6 czy 7 kawa tego dnia.
Na pierwszej lekcji poznaliśmy rodzaje zaczynów. Oczywiście niektóre z nich już znaliśmy, ale dowiedzieliśmy się jak przygotować je z punktu widzenia profesjonalisty.
Nie obyło się bez degustacji. Próbowaliśmy chlebów wypiekanych w piecu elektrycznym oraz drzewnym oraz chlebów z mąki z młyna mechanicznego oraz mąki mielonej kamieniami. To było bardzo ciekawe doświadczenie porównywać wypieki.
W piekarni gdzie mamy praktyki wypiekają chleb toskański DOP, tj. di origine protetta, chronionego pochodzenia.
Robiony jest według określonych procedur i tylko i wyłącznie ze składników z Toskanii. Pycha.
Wszystko jest bardzo bardzo ciekawe. Przed zakończeniem lekcji dostaliśmy po kawałku zaczynu tak, by w domu następnego dnia zagnieść sobie pizzę lub chleb.
Kawałek zaczynu możemy oczywiście przechować i odnawiać go raz na dzień lub półtora. Oznacza to wypieki w domu niemalże non stop….Zastanowię się co zrobić…