Moja Toskania gościnnie na wiśniobraniu
Na początku tygodnia pojechałam do Mai, serdecznej znajomej pisarki. Zaprosiła znajomych na działkę na relaks, pogaduszki i zbieranie wiśni.
Na podwieczorek zjadłyśmy przepyszne ciasto drożdżowe z truskawkami. Czas wspaniale upływał na tarasie. Po kawie wyszłyśmy do ogrodu podziwiać kwiaty.
Obejrzałyśmy również wszystkie drzewka owocowe. Gruszki, jabłka i śliwki muszą jeszcze dojrzeć. Natomiast wiśnie były gotowe do zebrania.
Zbliżała się pora obiadowa, więc wróciłyśmy do domu. Nakryłyśmy do stołu i zasiadłyśmy do posiłku. Pyszności rozpływały się w ustach. Wspaniałe gołąbki w dwóch odsłonach oraz smażone bakłażany w sezamie.
Do tego pyszna sałatka i sos czosnkowy.
Czas miło upływał przy rozmowie i nie spostrzegłyśmy, że robi się późno. Postanowiłyśmy więc zabrać się za zbieranie wiśni.
Ile było radości przy zbieraniu! A jaki przy tym relaks.
Muszę przyznać, że dawno nie miałam takiego fajnego, odpoczynkowego dnia. Natura, znajome i nie myślenie np. o mailach, telefonach itp.
Zbieranie mogło trwać kilka dni tyle było drzewek wiśniowych. Każda z nas napełniła swój kosz do pełna.
Zrobiłyśmy oczywiście pamiątkowe zdjęcia grupowe.
Spotkanie zakończyłyśmy herbatką i pysznymi lodami!
Następnego dnia każda z nas zajęła się przetwarzaniem. Dziewczyny specjalizują się we frużelinie. Ja postawiłam na smaki imbirowe.
Jeszcze raz dziękuję Mai za zaproszenie i za wspaniały dzień z dziewczynami! Dżem wyszedł wyśmienity 🙂