Pierwsze dni listopada
Po pieknym spacerze nad morzem pozostalo tylko wspomnienie. Od trzech dni pada, a w okolicach Arezzo z powodu nadmiaru wody w weekend zerwalo nawet most. Wichura powalila drzewa itd…
No to powspominajmy spacer nad morzem. Woda byla tak ciepla, ze az trudno bylo nam w to uwierzyc. Julcia oczywiscie nie zastanawiala sie chwili i weszla do polowy. Nie zdazylam uratowac spodni. A i bluzka umoczyla sie na samym dole. Jednym slowem: potem byla do przebrania.
Szlysmy sobie brzegiem i moczylysmy stopy w wodzie.
Inni szli w adidasach. Wlosi jakos boja sie zanurzyc stopy w listopadzie 😉
Wola posiedziec przy brzegu lub przejsc sie, ale daleko od morza.
Tylko jeden odwazny pan lowil ryby. Czy cos zlowil?
Plaza jeszcze jako tako czysta, choc wiatry przyniosly ze soba troche patykow z morza.
Mialam wrazenie, ze z piasku wyrastala bazylia. Sam zobaczcie:
Plaza przeszly konie. Oczywiscie Julcia tez chciala 🙂
W Torre del Lago odbywala sie lekcja ratownictwa dla psow. Uczono mlode golden retriwery, a wodolazy sie przygladaly i dumnie plywaly w wodzie.
Kiedy doszlismy do miasta tradycyjnie zatrzymalismy sie w barze-pizzerii. Wzielismy kawalki pizzy i zjedlismy na dworzu, przy stoliczku.
Potem mocne espresso i w droge. Tym razem lasem.
Zobaczcie jak bylo pieknie:
Drogie morze, do zobaczenia w lutym, na poczatku marca 🙂