Suszone oliwki w oliwie – własny wyrób
Pamietacie jak jezdzilam, by zbierac oliwki?
Poczatkowo oliwki wlozylam do prostakatnych blach (tych do makowca) i polozylam na kaloryferach. Ale nie suszyly sie w dosc szybkim tempie. Takie przynajmniej mialam wrazenie.
Tak wiec potem przez prawie miesiac suszylam je na sloncu, na moim balkonie. I efekty byly.
W koncowej fazie, kiedy brakowalo im malutko do wysuszenia musialam wlozyc je na jedna godzine do pieca i pozostawic w temperaturze 50 stopni. Dlaczego tak zrobilam? Bo wyjezdzalam juz do Polki i oliwki chcialam zabrac ze soba, na prezenty dla najblizszych i znajomych. Musialam wiec przyspieszyc koncowy efekt suszenia.
Oliwki do kraju przyjechaly w nienaruszonych stanie. Troche balam sie, ze moga zgnic. Ale byly juz pieknie wysuszone. Wystarczylo tylko wlozyc je do sloiczkow, dodac kawalki czosnku, dosypac peperoncino i zalac oliwa z oliwek extra vergine 🙂
Teraz znajomi dzwonia i opowiadaja do czego uzyli oliwek. Przewaza makaron z nimi. A jedna znajoma dodala jeszcze suszonych pomidorow. Slinka leci!
Super prezent:))) Wlasnorecznie przygotowany. Serdecznie pozdrawiam ze Szkocji:)
Jola
Bardzo bardzo lubie takie przetwory, serdecznie pozdrawiam 😀
Jestes wielka! to na prawde fantastyczna rzecz! Takie oliwki to tamto sloneczko zamkniete w sloiczki 🙂
W tym roku robie wiecej czyli zbieram wiecej! Pozdrawiam 😀