Festiwal z Natury w Bialymstoku i goscinnie Moja Zielona Toskania
Jakie wielkie zaskoczenie czekalo na mnie tuz po wejsciu na Festiwal z Natury w Bialymstoku, gdzie od razu oznajmiono mi, ze moich ksiazek juz nie ma.
Okazalo sie, ze bylo tak duze zainteresowanie ze sprzedaly sie w sobote, podczas 1 dnia festiwalu. Z jednej strony fantastyczna wiadomosc. Bo to oznacza, ze ksiazka sie podoba i jest zainteresowanie.
Ale z drugiej strony autor, ktory jedzie kilka godzin pociagiem by promowac i podpisywac w nowym miescie swoja ksiazke, mysli, ze ta ksiazke tam ujrzy i podpisze zainteresowanym… Bo zainteresowanych bylo. Niektore osoby, sledzace moj blog lub profil facebookowy przejechaly kilka dobrych kilomentrow by dotrzec na moje stoisko.
Przyszla tez Telewizja Bialystok, by porozmawiac o Zielonej Toskanii. No nic, rozmowa toczyla sie i tak, a w tle widoczne byly moje poprzednie ksiazki o Toskanii 🙂
Na moim stoisku miksowalam rozne rodzaje sosow pesto:
1.z lisci szpinkaku
2.z lisci rzodkiewki
3.z lisci marchwi
I tu korzystam z okazji i pragne podziekowac Asi, ktora czuwala nad moja wizyta w Bialymstoku. Przyszla po mnie na dworzec kolejowy i dowiozla na miejsce Opery.
Asia pomogala mi tez w myciu lisci i ogolnym udekorowaniu stolu. Przyniosla doslownie wszystko: noze, lyzki, deske do krojenia, blender. Dziekuje 😉
Degustacje trwaly od 10.30 do prawie 17. Zabraklo bagietek i tym samym przestalam miksowac pesto. Wszyscy byli ciekawych nowych smakow, gdyz prawie wszyscy znali tylko sos z bazylii.
Tak jak napisalam wiele osob, ktore przyjechaly by sie spotkac to moi czytelnicy: bloga lub ksiazek (lub tego i tego 🙂 ). Z kazdym staralam sie fotografowac.
Na festiwalu spotkalam tez znajoma, z ktora spotkalam sie w zeszlym roku we Florencji. Czy pamietacie post? Oto on, kliknijcie tutaj.
Na Festiwalu z Natury Kasia wystawiala i sprzedawala swoja bizuterie. Recznie wykonywana, kazda para kolczykow, zawieszek czy piersionek to oryginalny, jedyny wzor.
Ja wybralam sobie przepiekne kolczyki. Bardzo delikatne, z zielonym kamieniem o nazwie Oliwin (mam nadzieje, ze nie przekrecilam nazwy 😉 ).
Targi byly bardzo ciekawe. Wystawiali sie miejscowi, mali producenci rekodzielnictwa, byly stoiska ze zdrowa zywnoscia, pani z pijawkami…
Troche mnie te pijawki przerazily. Pamietam, jak bylam bardzo mala i moj dziadek mial sloik z pijawkami i czasem sobie je przyczepial w celach leczniczych. Pani, ktora miala stoisko obok mnie powiedziala, ze taka napita pijawka niestety musi byc zabita. Drastyczne to metody i straszne. Widzialam jak jedna para Wegan przystanela przy stoisku z pijawkami i mowila pani, ze to nieludzkie to uzywac biednych zwierzat.
Oto krotka relacja ze stoiska obok mnie:
A teraz powroce do zdjec z degustacji moich sosow pesto. Wiele osob uwazalo, ze w niedziele, dzieki mnie odkrylo nowa kuchnie. I ze zaczna rozsadnie rozporzadzac roznymi skladnikami spozywczymi w domu.
Oto jak jedna pani probowala kanapeczek:
Podczas Festiwalu z Natury odbywaly sie rozne warsztaty, miedzy innymi dla dzieci.
A popoludniu tanczyly panie z Akademi +50 :
Oto krotka relacja z tancow:
Nie zabraklo stoiska z wyciskarka do sokow (mozna bylo napisc sie soku z pokrzywy), roznymi rodzajami oliwy (miedzy innymi z amku ?!). Bylo tez mielenie maki:
Jeszcze kilka zdjec:
Przed budynkiem opery wyrabiano dzbanki z gliny:
Przed godzina 18 mialam pociag powrotny do Warszawy. Moja wizyta w Bialymstoku skonczyla sie szybko. Niestety zabraklo czasu na przejscie sie po centrum i zwiedzenie miasta 🙁
Jest wiec pretekst, by tam wrocic! 🙂
No tak, my nawet jechałyśmy tymi samymi pociągami 😀 Szkoda, że drodze powrotnej się nie zgadałyśmy (minęła Pani mój przedział, ale ze względu na mojego maluszka nie mogłam Pani gonić). Z chęcią spróbowałabym przepisu na pesto z liści marchwi – gdzie go znajdę? Pozdrawiam serdecznie.
Witam Pania, oto przepis na pesto z lisci marchwi: http://aleksandraseghi.com/2013/05/17/pesto-z-lisci-marchwi/
Prawde mowiac, rozgladalam sie za Pani na peronie i nawet sie zastanawialam czy zdazyla Pani na ten pociag. Potem bylo lekkie zamieszanie, lokomotywa pojechala, wagony podczepiono z innej strony…. Musialam przejsc caly pociag by dotrzec do mojego… Zapraszam na moj blog, od jutra ponownie na zywo z Toskanii 🙂
Dziękuję za przepis, będę musiała go zmodyfikować, aby powstała wersja bezmleczna, ale nawet mam pomysł, jak. Kiedy zrobię, to się pochwalę 🙂
Pani Joanno, ja tez na co dzien robie bez parmezanu 🙂
Pani Aleksandro pesto bylo pyszne!
Probowalam zrobić to z lisci rzodkiewki, ale mi nie wyszlo 🙁 ma inna konsystencje.
Moze pomylilam proporcje skladnikow.
Ksiazki jescze byly w niedziele, widzialam i ogladalam ta najnowsza „Zielona Toskania” ale mam wrazenie ze wieszkosc zainteresowanych chciala zjesc darmowe probki i nie wydawac 35 zl na ksiazke.
Trudno, tak bywa.
Napewno kilka osob uslyszalo o Pani ksiazkach i przepisach a to juz sukces, reszta ktora chciala darmowych przekasek moze nie zapamieta co jadla…
Bede probowac z rzodkiewkowym pesto…
Moze za rok odwiedzi Pani kolejny festiwal w Bialymstoku tym razem prosze pospacerowac po miescie, jest uroczo.
Witam na moim blogu, ksiazeczka w postaci 1 egzemplarza byla tylko przez chwile gdyz czekala na jedna pania (ktora poprosila o zatrzymanie jej, potem jednak nie wrocila i ksiazka trafila w inne rece). Pesto powinno byc robione z 1 czesci lisci, a polowy czesci ziarna slonecznika. oczywiscie oliwa z oliwek plus suszone pomidory i zabek czosnku. zapraszam do probowania 😉 pozdrawiam, A.
Olu, jeszcze raz dziękuję za przemiłe spotkanie i smakowitości. Książkę „Słoneczne pieczone kasztany” świetnie się czyta.
Zapraszam ponownie do Białegostoku, tym razem również do obejrzenia miasta. Pozdrawiam serdecznie.
Na pewno przyjade i koniecznie na dluzej, by zwiedzic miasto 🙂