Otwarta ksiega wiedzy
W zeszla sobote pojechalismy do Cristiny. Zaprosila nas na zbieranie „zielska”.
– Mam pelno pokrzyw i ogorecznika lekarskiego – powiedziala.
Pokrzywa juz dawno byla w moich planach kulinarnych. Jednakze tu, miedzy blokami, jej nie uswiadczysz. A nawet jesli, to wole nie myslec jak bardzo bylaby zanieczyszczona.Okolica, w ktorej mieszka Cristina jest nieskazona, wokol gory, lasy i gaje oliwne.
Okazalo sie, ze u Cristiny rosnie tyle ogorecznika, ze moznaby nakarmic cala Pistoie. Poza tym roslina ta z bliska wyglada troche inaczej niz na zdjeciu w internecie. Jest wysoka,ma gruba lodyge, obrosnieta „wloskami”. Im starsza lodyga, tym jest grubsza i klujaca. Rowniez liscie pokryte sa tymi wloskami i jesli sa duze, to delikatnie kluja.
Ogorecznik lekarski to po wlosku borragine. Pochodzi z krajow srodziemnomorskich. W Polsce wystepuje w formie zdziczalej, jako chwast – informuje wikipedia. Zawiera witamine C, magnez, potas, sole mineralne, alantoine, kwas jablkowy i kwas cytrynowy (?).
A oto działanie ogorecznika : łagodne działanie moczopędne, przeciwzapalne, uspokajające i bakteriobójcze. Używany do leczenia zapaleń i uszkodzeń błon śluzowych jamy ustnej, ukladu nerwowego, przelyku, zoladka i jelit, nerek, w chorobach remautycznych, do oparzen skory, odmrożen, wybroczynach, tradziku mlodzienczym. Olej z nasion zalecany jest przy leczeniu nerwic, schizofrenii, depresji, przy wzmożonym wysiłku umysłowym i fizycznym, w czasie menopauzy.
Z ciekawostek: W cesarstwie rzymskim kwiaty ogorecznika i liście dodawano żołnierzom przed bitwą do wina, co pobudzać miało ich waleczność. To właśnie z legionami rzymskimi ogórecznik zawędrował do Europy Północnej.
Wraz z Cristina zebralysmy dwie skrzynki ogorecznika. O tym, jak zbieralysmy, mozecie przekonac sie tutaj, na filmie:
Potem poszlysmy nawolywac kozy sasiada, ale za zadne skarby nie chcialy dojsc do nas. Byly zajete wyjadaniem trawy.
A przepisy opublikuje juz wkrotce.
U Cristiny zabawilysmy niezbyt dlugo, gdyz wybralismy sie do Ubaldo – mieszkajacego nieopodal. Do jego wiejskiego domu prowadzila lesna sciezka. Po lewej minelismy opuszczona winnice.
Potem Ubaldo opowiedzial, ze zostala ona zalozona w 1900 roku. Ostatnie wielkie deszcze, ktore nawiedzily Toskanie (kilka miesiecy temu) spowodowaly, ze kawalek winnicy obsunal sie i zniszczyl.
Musze przyznac, ze zostalam pod duzym wrazeniem tego czlowieka. Tak sobie wlasnie wyobrazam prawdziwego, toskanskiego chlopa. Rodzina Ubaldo juz od szesciu pokolen zamieszkuje tereny gor Pistoi. Wiejski dom, w ktorym mieszka obecnie, nalezy do rodziny od 1936 roku.
Urzeklo mnie taboret stojacy tuz przed wejsciem. Myslalam, ze jest wiekowy. Lecz Ubaldo powiedzial, ze zrobil je w zeszlym roku.
Wzdluz domu stoja ogromne donice z cytrynami. Dodaja koloru calosci.
Wokolo czysto i schludnie. Winne krzewy starannie przyciete.
Usiedlismy w cieniu, Ubaldo mial jeszcze gosci. Zajelismy sie rozmowa. Patrzac pod nogi zauwazylam, ze na kamiennej powierzchi gdzieniegdzie widac „zatopione” muszelki. Tak jak w centrum Volterry 🙂
Z kurnika wylecialy kury o roznych rasach i namaszczeniach 🙂 Zaciekawila nas jedna, wygladajaca jak pudel 🙂
Skorzystalismy ze zrodelka Ubaldo i napelnilismy butelki woda.
Wokol nas rozposcieral sie las kasztanowy.
Niestety niektore drzewa choruja. Rowniez tutaj dotarla choroba, przywieziona z Chin. Ubaldo wyjasnil, ze chodzi o jakis rodzaj komara, ktory sprawia ze liscie zwijaja sie w klebek.
Bardzo to przykre. Los tych wiekowych drzew jest niepewny.
Ubaldo posiada bardzo szeroka wiedze na temat wszystkiego, co zwiazane z uprawianiem, hodowla, jednym slowem: zyciem na wsi. Rozroznia wszystkie gatunki roslin, drzew i wie, na co przydaje sie dane ziolo. To otwarta ksiega wiedzy. Az sie prosi, zeby spisac kazde jego slowo.
U Ubaldo zebralismy troche pokrzyw.
Przepis na tagliatelle opublikuje juz niebawem.
U Ubaldo zabawilismy do zmierzchu. Mamy do niego wrocic na czeresnie, ktore podobno dojrzeja za jakies 10 dni. Juz nie moge doczekac sie na to spotkanie z nowinkami pochodzacymi od prawdziwego czlowieka toskanskiej wsi.
Na skrzyzowaniu drog gorskich odkrylam pewna, drewniana wiate. A do niej przyczepiona skrzynka na listy do … Swietego Mikolaja!
Sielanka!Lubie to! 🙂
Niby sielanka, ale dla tego pana chlopa to nie za bardzo. Ciezka praca…