Powrot Sycylijczykow do Pistoi
Do Pistoi wrocil targ sycylijski. Chyba im sie spodobalo, bo przeciez byli tu niedawno (sprawozdanie z zeszlego roku tutaj).
Przeszlismy sie, obejrzelismy stoiska. Ladne dla oczu, ale nie wiem czy dobre dla zoladka.
Przepraszam,ze jestem tak szczera, ale jakos chleb ktory lezy od czwartku w jednym miejscu, zamykany i prawdopodobnie przykrywany czyms na noc, nie sprawia wrazenia swiezego. A przeciez targ sycylijski podrozuja bezprzerwy.
Jakies dwa-trzy tygodnie temu byli w Lukce (moze to byli inni Sycylijczycy).Co ten chleb ma w sobie, ze tak dlugo „wytrzymuje” ?
Nowoscia bylo stoisko z cytrusami. Cena bardzo wysoka, bo kilogram pomaranczy (nie eko) 2 euro! My za eko placimy mniej 🙂
Poza tym nie wszystkie stoiska sa sycylijskie. Rozpoznalismy twarze z targow, na ktore my jezdzilismy w Toskanii.
Znana buzia jest tez pan, ktory wyszywa imiona na fartuszkach:
Stoiska z zywnoscia mnie nie przekonaly. Ale ceramika tak… Bardzo podobal mi sie talerz do bruschette.
Bylo tez stoisko z foremkami silikonowymi, wybor mega-ogromny… Tylko, ze ceny dosc wysokie, bo foremka na 6 ciastek kosztowala 12 euro 🙁
Tak ceramika fantastyczna!
A jedzenie na targu zawsze jest kwestia ryzyka, szczegolnie takie przetwozone, niestety.
🙁
Sycylijskie anchois…pychota,ale trzeba uwazac bo duzo bardziej slone,niz te dostepne u nas w sklepach (zazwyczaj skandynawskie).
A chleba bym sie tak nie czepiala – swiezutkim,florenckim, kupowany kazdego ranka moglam sciany rozbijac 🙂 wiec sadze,ze kwestia swiezosci,to temat rzeka.
Pomarancze cudne,ale i u nas tansze,choc musza przebyc spory kawalek drogi:)
🙂