Prelecja o kuchni toskańskiej na Międzynarodowym Kongresie Esperantystów
Przez ostatni tydzień w Montecatini Terme odbywał się 90. Międzynarodowy Kongres Esperantystów. Przyjechały osoby z 21 krajów świata.
W środę wieczorem poproszono mnie o wygłoszenie prelekcji o kuchni toskańskiej. Przyjechałam niemalże z całym kramem. Chciałam, żeby było kolorowo i ciekawie. Kupiłam trochę warzyw i owoców, chleby toskańskie…poprosiłam o wyświetlanie zdjęć.
.
.
.
Z włoskiego na esperanto tłumaczył bardzo miły pan z okolic Jeziora Garda, który na co dzień zajmuje się sprzedażą ubrań do gastronomii. Ale zbieg okoliczności. Rozmawialiśmy przecież o jedzeniu.
.
.
Moja przemowa podzielona była na cztery części.
.
.
.
W przerwach na harfie grała i śpiewała Esperantystka Clarissa oraz tańczyła Włoszka, też Esperantystka.
.
.
.
.
Nie byłabym sobą gdybym nie zrobiła krótkiego pokazu kulinarnego. Pokazalam jak zrobić panzanellę oraz pesto z liści rzodkiewek.
.
.
Prelekcja ta była dla mnie dużym wyzwaniem. Na sali było sporo Włochów, w tym Toskańczyków. Bałam się ich reakcji. Obawiałam się negatywnych reakcji, komentarzy. Natomiast wystąpienie zostało przyjęte pozytywnie.
.
.
Po zakończeniu podchodziły osoby porozmawiać ze mną, zadać jeszcze jakieś pytania. Poznałam bardzo miłą panią Caterinę, która myślała że jestem Toskanką. Przyniosła dla mnie prezent, likier pomarańczowy.
.
.
Był też moment dość niespodziewany. Podeszła para, pani była z Hiszpanii. Spytała czy może ode mnie odkupić kilka pomidorów, ogórka i owoce, bo w hotelu jakoś tego nie ma, a im marzą się surowe owoce i warzywa. Do siatki włożyłam im to co chcieli. Na widok gruszek i brzoskwiń uśmiechnęli się szeroko.
Pomimo rozdanych produktów bagażu do domu było jakby więcej. Może to dlatego, że pakowanie odbyło się szybko i niezbyt precyzyjnie.
.
.
Zdjęcia: Marco Cecchi