Kierunek morze czyli jak wszyscy ruszyli ochłodzić się w wodzie
Od kilku tygodni we Włoszech żar leje się z nieba. Zanotowałam max 47 stopni, ale moi znajomi byli w sobotę w Wenecji i na termometrze ukazała im się cyfra 52!
Jedni ratują się uciekając w góry, inni nad morze. Razem z Julcią obrałyśmy ten drugi kierunek i muszę powiedziec, że czegoś takiego to ja jeszcze nie widziałam.
Przed godziną 9 byłyśmy w Marina di Vecchiano i na rondzie ze 2/3 km przed wjazdem ukazał nam się napis, że miejsca parkingowe są wyczerpane. Jak wszyscy jadący przede mną i za mną zlekceważyłam napis i pojechałam do miasteczka. Krążyłam 40 minut i miejsca do zaparkowania nie znalazłam. Jedynym rozwiązaniem był powrót na rondo i szukanie miejsca w jego okolicach. Parking już był prawie pełny, więc dojechałyśmy w ostatnim momencie.
Tylko jeden parkometr działający, gdyż pozostałe były już pełne pieniędzy i nie przyjmowały nowych. Dwóch spoconych policjantów dwoiło się i troiło, by pomagac w sprawie jedynego działającego parkometru. Kolejka długa, ale wszyscy wyjątkowo cierpliwi.
Wyjęłyśmy rzeczy z bagażnika i ustawiłyśmy się w rzędzie idących na plażę. Gęsiego, jeden za drugim. Już kiedyś pokonałam tę trasę, ale plaża wydawała mi się bliżej. Może dlatego, że szłam z plecaczkiem, a nie z całą wałówą! Jedni szli z lodówkami turystycznymi, inni z leżakami. Byli też ci z kilkoma parasolami albo z wózkami na dużych kołach załadowanymi po brzegi. Im było najlepiej.
W końcu po pokonaniu 4 lub 5 mostków dotarłyśmy na miejsce.
Nie chciałyśmy szukac miejsca tuż na samym wejściu, więc pokonałyśmy jeszcze kilkaset metrów, by znaleźc coś milszego.
Piasek był tak gorący, że przejście do wody musiało odbyc się w ekspresowym tempie. Obok nas rozłożyła się trzyosobowa rodzina. Pani non stop narzekała mężowi, że tu nie chciała przyjechac…w kółko ta sama śpiewka. Pan wziął syna i zniknęli na kilka godzin…. Pani miała ochotę na pogaduszki, więc wymieniła ze mną kilka zdań.
Dwie panie zrobiły spektakl dla panów. Wystąpiły bez górnej części kostiumu kremując się w pozycji stojącej. Obserwowałyśmy panów, którzy nie mogli oderwac wzroku od sceny. Jeden pan zabrał się za budowanie zamku, robił to, żeby jakoś zaangażowac swoje dzieci. Ale one raczej nie były zainteresowane zabawą w piasku. Pan więc samotnie skonstruował budowlę.
Jak to na plaży bywa co chwilę prze chodzili obwoźni sprzedaw cy. Pan od lodów i granity dodał do menu również kawę z termosu.
Siedziałyśmy niemalże do ostatniej chwili. Od czekałyśmy aż wszyscy ruszą w stronę autostrady. Smutny widok na plaży pod koniec dnia, gdyż ludzie pozostawili śmieci, zamiast zabrac je ze sobą.
W wodzie pojawiły się rybki. Widocznie czekały na chwilę, kiedy ludzie nie będą już tłumnie im przeszkadzac.