Czwartkowy trekking
W dzisiejszej prasie czytamy, że Toskania nadal ratuje się przed czerwoną strefą i przed Wielkanocą będzie pomarańczowa. Natomiast wielki znak zapytania tyczy się prowincji Pistoi.
Ludzie zaczynają być lekko poddenerwowani, bo może nas czekać piąty tydzień w czerwonej strefie. Atmosfera nie jest optymistyczna. Dzisiaj mój trekking odbył się w centrum miasta. Już na Placu Świętego Ducha przechadzało się dwóch policjantów pilnujących sytuację. Sam ich widok sprawia, że człowiek się zaczyna bać. Wiadomo, że nie ma czego, le automatycznie włącza się jakieś światełko alarmowe w głowie. Teraz trzeba nosić ze sobą autocertfikat. Jeśli ktoś go nie ma to policjanci dadzą formularz do wypełnienia. Trzeba się spowiadać ze wszystkiego, tzn. napisać dlaczego wyszłam z domu.
Na tymże wymienionym placu zauważyłam kilka rysunków dziecięcych. Jakieś też mało optymistyczne, co o tym sądzicie?
Bary sprzedają tylko na wynos. W jednym nawet stworzyła się mała kolejka. Ludzie kupowali kawę. W witrynie prawie nic nie zostało. Stoliki i krzesła na zewnątrz złożone i obłożone taśmą.
W powrotną drogę zajrzałam do parku. Kilka osób siedziało na ławkach z buzią wystawioną do słońca. Zabawki okolone taśmą.
Trzymajcie się!