Dwie maski ochronne na głowę
Dzisiaj Julcia wyszła ze szkoły z dwoma maskami ochronnymi w ręku. Okazało się, że po klasach chodziła pani zajmująca się sprawami sanifikacji budynku szkolnego i każdego dziecku wręczała podarek od szkoły.
Spytałam na ile takie maski mają im starczyć, bo skoro są jednorazowe to służyłyby tylko przez 2 dni. Niestety pani oprócz rozdania masek nie powiedziała nic dzieciom.
Wiem, że w innej szkole w Pistoi dzieci co tydzień dostają maski ochronne, codziennie mają świeżą. W naszej szkole o maski i żel antybakteryjny muszą zadbać rodzice. Maski wiadomo…ale żel powinien być do dyspozycji w każdym miejscu szkoły.
Julcia mówiła, że nauczyciele wymagają, by co chwilę myć ręce żelem. Dłonie dzieci zrobiły się suche i podrażnione. Dodatkowo w klasach wciąż otwarte są okna i podobno będzie tak cały czas. Na dworzu jest jeszcze ciepło, 20 stopni, nawet nieco więcej. Ale niebawem schłodzi się. Rozpocznie się sezon grzewczy…. Przy otwartych oknach nie łatwo o szybkie przeziębienie.
Tymczasem zaczyna brakować personelu. Znowu rozpoczęto przymuszone zastępstwa. Dzisiaj była jedna godzina francuskiego, a jutro będą aż trzy! Nauczyciele są chory bądź ich dzieci są chore.
W jeden szkole, po drugiej stronie Pistoi, podobno 40 procent uczniów siedzi w domach. Dzieci czekają na wykonanie testów na Covid 19. Jeśli test wykona się prywatnie za 90 euro to wyniki są z dnia na dzień. Jeśli test chcemy wykonać poprzez publiczne placówki zdrowia, to na przyjazd do domu i pobranie próbek trzeba czekać około 8 dniu i potem na wyniki też 8 dni trzeba czekać. W związku z czym niektóre dzieci nie pojawiają się w szkole przez prawie 3 tygodnie…..
Wokoło wszyscy przewidują, że niebawem czeka nas drugi lockdown.
Uff.